[link=http:///blog.rp.pl/romanski/2009/07/31/kghm-czyli-i-rybki-i-akwarium/]Skomentuj na blogu[/link]
Pakiet walorów miedziowego giganta miał w istotnym stopniu wspomóc realizację ambitnego celu zgromadzenia ponad 36 mld zł z tego tytułu w 2009 i 2010 r. Wydawało się, że rząd zdecydował się na bardziej ambitny ruch.
Natychmiast „nie” krzyknęli wicepremier Grzegorz Schetyna i miedziowe związki zawodowe. Dziwny sojusz poparł premier, a dodatkowo dowiedzieliśmy się, że prezentacja ministra Grada to jego autorska koncepcja, która będzie jeszcze opiniowana przez poszczególne resorty i Komitet Stały Rady Ministrów. I właściwie można by uznać, że Aleksander Grad, chcąc przysłużyć się dziurawemu budżetowi, wybiegł przed orkiestrę, gdyby nie wczorajsze wypowiedzi innego wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika, sugerujące, że może kawałek tego KGHM jednak sprzedać, ale tak, żeby wszystko pozostało po staremu i skarb zachował władzę.
Widać już wyraźnie, że także dla PO prywatyzacja jest sprawą wybitnie polityczną. Że rząd nie ma pomysłu, jak traktować spółki strategiczne dla kraju i – przede wszystkim – nie do końca chyba wie, czy w ogóle musi je jakoś specjalnie traktować, ale lepiej tak, bo opozycja podniesie krzyk. Rząd mówi, że fajnie byłoby zarobić, ale jednocześnie chciałby, aby pozostało po staremu. Że dobrze byłoby mieć jakiś fajny plan prywatyzacji, ale jak ktoś zaprotestuje, to od razu można wskazać winnego tej samowoli...
Niestety, w kwestii prywatyzacji rząd to nie jeden, ale cały chór niewspółbrzmiących głosów. Pytanie tylko, czy inwestorzy uznają, że tak przedstawiany repertuar jest dla nich atrakcyjny. Boję się, że dla niektórych będzie to nie do zniesienia.