Wśród członków wyższej izby rosyjskiego parlamentu (Rada Federacji) 43-letni Gleb Fietisow był jednym z dwóch milionerów, obok oligarchy Sulejmana Kerimowa. „Forbes” oceniał majątek senatora na 750 mln dol., co dawało mu 46. miejsce w złotej setce rosyjskich bogaczy.
Zanim jednak Fietisow został właścicielem banku Moj Bank i akcji licznych spółek, był zdolnym dzieckiem przeciętnej radzieckiej rodziny z podmoskiewskiego, prowincjonalnego miasteczka Elektrostal. Tu wszyscy pracowali albo w stalowni, albo w zakładach elektrycznych, więc dostanie się syna Fietisowów na studia na elitarnym wydziale ekonomicznym moskiewskiego uniwersytetu było nie lada sensacją.
Młody prowincjusz już nie dał się z Moskwy usunąć. Skończył studia z wyróżnieniem, zrobił doktorat, potem była profesura i tytuł członka-korespondenta Rosyjskiej Akademii Nauk. Zniknięcie ZSRR Fietisow wykorzystał do przekwalifikowania się z teoretykaekonomisty w praktykabankowca. Pracował w kilku bankach komercyjnych. Wyjechał do USA na stypendium Banku Światowego z zakresu finansów, kredytowania i bankowości.
Tam złapał bakcyla golfowego, który nie opuszcza go do dziś. W 2008 r. Gleb Fietisow wygrał prestiżowy turniej o Puchar Mera Moskwy. Od 2001 r. był senatorem, napisał ok. 100 prac z zakresu bankowości i polityki monetarnej. Aktywnie zajął się też biznesem bankowym. Został współwłaścicielem rosyjskiego banku Moj Bank. W 2006 r. zaczął planować transakcję zakupu małego chińskiego banku inwestycyjnego My Decker Capital.
– Polecił mi ją przygotować, bo był przekonany, że Chiny w ciągu najbliższych 15 – 20 lat, będą najbardziej na świecie atrakcyjnym dla inwestorów rynkiem – wspomina Gennadij Biełow, młodszy partner w My Decker Capital w rozmowie z dziennikarzem „Wiedomosti”. Fietisow miał zainwestować w chiński bank 15 mln dol. Jako cel stawia sobie uczynienie z niego jednej z największych instytucji inwestycyjnych w Chinach.