Odkąd Włodzimierz Kiciński jest szefem Nordea Banku, ma dwa domy: jeden w Warszawie, drugi w Gdyni. W Warszawie mieszka rodzina, tu znajduje się też kilka istotnych departamentów banku, ale to w Gdyni mieści się centrala Nordei.
Dziewięć lat temu Nordea była rozpoznawana głównie na pomorzu. Skandynawowie przejęli gdyński Bank Komunalny, który połączył się z niewielkim BWP-Unibankiem. Nordea przestała być lokalnym bankiem, kiedy Szwedzi kupili pod koniec 2002 r. LG Petro Bank. Połączenie obu instytucji nadzorował Włodzimierz Kiciński. Pod jego kierownictwem bank zaczął agresywnie rozwijać bankowość detaliczną, inwestować w ogólnopolską sieć placówek. Nordea, jako pierwszy bank w Europie, przygotowała konta internetowe dla niewidzących.
Włodzimierz Kiciński przeszedł w 2002 r. do Nordei z BGŻ, gdzie od 1999 r. był wiceprezesem odpowiedzialnym za bankowość korporacyjną i detaliczną. Wcześniej przez trzy lata był wiceprezesem Hypo-Bank Polska, a w latach 1994 – 1995 doradzał monachijskiemu Bayerische Hypotheken-und Wechsel-Bank. W 1991 r. został dyrektorem departamentu operacji zagranicznych w NBP. – To była na pewno najciekawsza praca w moim życiu. Przygotowywałem pierwszą dużą dewaluację złotego. Byłem tzw. kursmenem – podkreśla Kiciński. – Wypracowany wówczas, dostosowany do wielkości i inflacji sposób zmiany dziennej wartości złotego, działał aż siedem lat – do decyzji o upłynnieniu kursu i podporządkowaniu go rynkowym wahaniom popytu i podaży.
Bliscy współpracownicy mówią, że jest „fajnym facetem”, który stawia na pracę zespołową i na współpracę. Umie docenić ludzi i umie stanowczo bronić swojego zdania. Czasami aż za bardzo. Koledzy bankowcy zazdroszczą mu, że właścicielami banku są Skandynawowie, którzy nie są uznawani za drapieżnych i niezwykle wymagających inwestorów. – Nordea nie musi zwiększać obrotów tylko dlatego, że centrala tego sobie zażyczyła, a nie raczyła spojrzeć, jakie jest ryzyko takiego wzrostu – mówi szef jednego z banków.
Największą pasją prezesa Nordea Banku jest historia.