[b][link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/11/13/czy-kredytem-mozna-pokonac-recesje/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Technicznie rzecz biorąc, na pewno nie jest to koniec kryzysu - żeby móc to powiedzieć, wzrost gospodarczy powinien trwać przynajmniej dwa kwartały.
Na razie trwał tylko jeden. Co ważne, ten wzrost jest bardzo symboliczny i jeżeli jego tempo się utrzyma, to dopiero za kilka lat poziom rozwoju gospodarczego Europy wróci do tego, jaki był przed kryzysem.
Dla Polski ten wzrost jest szczególnie istotny, gdyż dotyczy ważnych partnerów gospodarczych naszego kraju. To oznacza, że polski przemysł może otrzymać dalsze zagraniczne kontrakty, a eksport, który i tak nie wygląda najgorzej, ma szanse na dalszy rozwój i w konsekwencji pełzający dziś wzrost gospodarczy może przyspieszyć.
Problem tylko, czy to, co obserwujemy, na pewno jest początkiem wychodzenia z kryzysu, czy tylko chwilowym przystankiem w marazmie. Czy wzrost to efekt pompowania w zachodnie firmy miliardów euro państwowej pomocy, czy też rzeczywiście przedsiębiorstwa i konsumenci uwierzyli w koniec kłopotów? Wielu ekonomistów uważa, że ożywienie wywołały rządy bogatych państw, które wspierają gospodarkę pożyczonymi pieniędzmi.