Nadmierna szczegółowość, niestabilność oraz nieograniczona ilość regulacji składają się na powszechnie znaną słabość polskiego systemu prawnego i jego negatywny wpływ na rozwój gospodarczy Polski. Mimo prób ograniczenia ilość regulacji nie ulega zmniejszeniu.
Szczególną okazją do mnożenia prawa jest mechaniczne wdrażanie w życie regulacji unijnych, wzbudzające wiele emocji zarówno co do formy, jak i treści. Od stycznia tego roku weszła w życie nowelizacja ustawy o rachunkowości, a za kilka tygodni zacznie obowiązywać ustawa o biegłych rewidentach. W obu ustawach znalazły się z nieznanych przyczyn regulacje określające obowiązki i uprawnienia odnoszące się do ładu korporacyjnego, którego domeną jest KSH. Bez wiedzy i konsultacji z uczestnikami rynku kapitałowego minister finansów wprowadził nowe regulacje dotyczące spółek publicznych i ich organów.
Zadziwiające jest, że to właśnie ten minister sygnuje swym urzędem takie knoty prawne. Zarówno dokument o biegłych rewidentach, jak i nowela o rachunkowości to tłumaczenie na żenującym poziomie dyrektyw europejskich. Dosłowność i nieadekwatność pojęciowa zamiast przejrzystej regulacji tworzy śmietnik prawny.
Powoduje to przede wszystkim niespójność pojęciową. Wprowadzono nowe nieznane w KSH terminy prawne. Zmieniono definicję kilku fundamentalnych dla ładu korporacyjnego pojęć. Co zaś najważniejsze – tylnymi drzwiami wprowadzono do prawa korporacyjnego nowy rodzaj odpowiedzialności zarówno cywilnej, jak i karnej dla członków rad nadzorczych spółek na bezwarunkowych i nieograniczonych zasadach. Orężem zaś walki w obronie interesu spółki mają być obowiązkowo powoływane w ramach rady nadzorczej komitety audytu. To element zaczerpnięty z odmiennego kulturowo i organizacyjnie amerykańskiego ładu korporacyjnego. Ta wielowarstwowość samej regulacji, jak i niespójne środowisko organizacyjne sprawi, że zasiadanie w radach nadzorczych, w oparciu o dotychczasową polską praktykę koleżeńsko-biznesową, może się okazać misją samobójczą. Być może celem tego bałaganu jest skrócenie politycznej listy chętnych do RN w spółkach Skarbu Państwa. Jednak beneficjentami takiego prawa z pewnością będą firmy ubezpieczeniowe, których polisy staną się tarczą przed odpowiedzialnością cywilną. Pozostaje jednak ta karna.
[i]Autor jest byłym prezesem Polskiego Instytutu Dyrektorów[/i]