W oficjalnej prezentacji Ministerstwa Finansów podano, że OFE muszą inwestować w obligacje 60 proc. otrzymywanych składek, by przejść do twierdzeń, jak uwolnienie ich od tego rzekomego obowiązku zwiększy przyszłe emerytury. W rzeczywistości OFE wcale nie muszą inwestować w papiery skarbowe określonej części aktywów. Ta pomyłka jest znamienna, bo symbolizuje dość powszechne niezrozumienie, na czym polega aktywne inwestowanie w instrumenty dłużne.

Pojawiły się sugestie, że zarządzanie portfelem obligacji nie wymaga żadnej wiedzy, a pobieranie za to wynagrodzenia jest skandalem. Co więcej – te same stopy zwrotu zapewni ZUS, indeksując nasze składki zgodnie z... no właśnie, nie wiadomo do końca, czym będą indeksowane, ale przyjmijmy, że czymś korzystnym dla emerytów.

Spójrzmy na kilka liczb. Średnia skumulowana stopa zwrotu (ważona) OFE od początku reformy w 1999 r. wyniosła 173,91 proc. Inwestycja w obligacje skarbowe za ten sam okres to 146,83 proc. (benchmark). Gdyby za ten okres przeprowadzono indeksację średnią rentownością z przetargów obligacji długoterminowych, stopa wyniosłaby 115,27 proc. Dla porównania za ten sam okres przeciętne oprocentowanie depozytów 12-mies. wyniosło 85,83 proc., a inflacja 43,84 proc.

Dla przyszłego emeryta byłoby więc lepiej, gdyby – wbrew propozycjom rządu – inwestować jego pieniądze w obligacje, a nie indeksować takim czy innym wskaźnikiem. Aktywne zarządzanie portfelem obligacji to coś więcej niż złożenie zlecenia na zakup papierów. Wymaga fachowej wiedzy i przynosi korzyści klientom. Skoro – jak twierdzą niektórzy – pobieranie opłat za zarządzanie portfelami obligacji to hucpa, może warto by ten „genialny” pomysł upowszechnić szerzej w kraju i za granicą. (Rzekome) korzyści z jego wprowadzenia byłyby liczone w miliardach…

Rząd już raz emitował „specjalne” obligacje dla klientów OFE (DZ1111), którymi wyrównywał straty wynikające z opóźnień w przekazywaniu składek z ZUS. Na tym „interesie” emeryci wyszli raczej słabo. Od listopada 2003 r., kiedy to OFE zaczęły otrzymywać te obligacje, skumulowane płatności kuponowe ze wspomnianych papierów wyniosły 37,26 proc., gdy zwrot z indeksu zwyczajnych, rynkowych obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu sięgnął 47,57 proc. Prawdziwe obligacje to jednak coś innego niż papiery „specjalne”, a tym bardziej niż zapis w komputerze ZUS.