[b]Rz: Jak będzie wyglądać wykorzystanie pieniędzy z Brukseli w przyszłym roku z punktu widzenia resortu rozwoju i budżetu państwa? Czeka nas kolejny rok nakręcania gospodarki funduszami unijnymi?[/b]
Mam nadzieję, że tak będzie, choć najważniejsze – również z punktu widzenia funduszy – były lata 2008 – 2009. Start przypadł w momencie spowolnienia gospodarczego. Martwimy się o kolejne dwa lata, bo nastąpi wtedy znaczący wzrost wydatków. Dopiero w roku 2013 otrzymamy z Komisji Europejskiej więcej, niż wydaliśmy. Wtedy będą się właśnie kończyły największe inwestycje, a do Polski wrócą bardzo duże sumy. Planując wydatki do roku 2015, staraliśmy się uniknąć wielkich skoków, ale nie można ich całkiem wyeliminować. W przyszłym roku wydamy prawie 50 mld zł, a rok później jeszcze więcej. W obecnej sytuacji budżetowej musieliśmy przekonać Radę Ministrów, aby tych wydatków nie ścinać, bo można było je ograniczyć na rok 2011, a zwiększyć dopiero w 2012 r.
[b]Dotychczas Komisja Europejska zwróciła Polsce wydatki rzędu 12 mld euro. To oznacza, że w kolejnych latach otrzymamy jeszcze 55 mld euro?[/b]
Najwięcej dostaniemy w latach 2013 – 2015. Wtedy zwroty będą najwyższe.
[b]To zbawienie dla finansów publicznych, bo istotnie obniży się deficyt budżetu państwa. Mało kto o tym wie. Po co więc robić reformy, skoro napłyną pieniądze unijne...[/b]