W wyliczeniach Analizy Online przyjęły, że na konto w funduszu emerytalnym wpływało 100 zł miesięcznie od końca sierpnia 1999 r. do grudnia 2010 r. W sumie daje to kwotę 19,4 tys. zł. Po uwzględnieniu opłat pobieranych w każdym funduszu oraz, co ważniejsze, ich wyników inwestycyjnych na przeciętnym koncie osoba uzbierała o 8,8 tys. zł więcej, bo 28,2 tys. zł.

Klient najlepszego OFE – ING – na koniec grudnia 2010 r. zgromadził na koncie prawie 29 tys. zł, czyli o 9,6 tys. zł więcej niż wpłacił – wynika z wyliczeń Analiz Online. W przypadku dwóch kolejnych funduszy – Pekao i Polsatu – hipotetyczna wysokość oszczędności wyniosła 28,6 tys. zł oraz 28,5 tys. zł.

Średnia wartość konta na koniec ubiegłego roku była o prawie 4,8 tys. zł wyższa niż na koniec grudnia 2009 r. To zatem rekordowy średnioroczny przyrost wartości hipotetycznego kapitału w historii II filaru w Polsce. Rok wcześniej konto emerytalne OFE zwiększyło wartość średnio o 4 tys. zł, a w latach wcześniejszych rosło średniorocznie o 2,1 tys. zł.

W tym roku i kolejnych latach nie ma raczej co liczyć na szybki przyrost oszczędności emerytalnych. Rząd planuje bowiem obciąć składkę, która trafia do OFE, z 7,3 do 2,3 proc. (docelowo od 2017 r. ma to być 3,5 proc.). To spowoduje, że spadnie średnia składka przekazywana do OFE. Zmiany proponowane przez rząd krytykuje wielu ekonomistów, zarzucając mu bieżące łatanie dziury w budżecie. Prawdopodobnie poprze je z kolei prezydent Bronisław Komorowski. Sławomir Nowak, prezydencki minister, powiedział w RMF FM, że na "pierwszy rzut oka" idea zmian podoba się prezydentowi. – Wszyscy mamy problem z finansami publicznymi i musimy solidarnie wykazać troskę o ich stan – stwierdził.

Minister finansów Jacek Rostowski powiedział stwierdził wczoraj, że oczekuje pozytywnej reakcji rynków finansowych na projektowane zmiany w OFE. W poniedziałek główne indeksy giełdowe jednak spadały, co zdaniem ekspertów jest efektem zapowiadanych zmian.