[b]Rz: Jest pan w Komitecie Sterującym Europejskiej Rady Ryzyka Systemowego. To zupełnie nowa instytucja. Czym ma się zajmować?[/b]
[b]Marek Belka[/b]: W ostatnim kryzysie okazało się, że każdy bank z osobna może być bezpieczny i nie ma żadnego powodu, żeby nadzorca bankowy ingerował w jego funkcjonowanie. Ale gdybyśmy wzięli wszystkie te banki razem, to okazałoby się, że w niektórych krajach wystąpiło gwałtowne zwiększenie akcji kredytowej prowadzące do powstania bańki spekulacyjnej. Gdy nastąpiło jej pęknięcie, te gospodarki wpadły w turbulencje. Przykładem są niektóre kraje naszego regionu, gdzie nastąpił gwałtowny wzrost udzielonych kredytów mieszkaniowych, szczególnie nominowanych w walutach obcych. Zdarzyło się to m.in. w Rumunii, gdzie wszystkie banki z osobna wyglądały w porządku, a razem przyczyniły się do twardego lądowania tamtejszej gospodarki, kiedy lej gwałtownie stracił na wartości, a działalność gospodarcza zamarła. ESRB ma więc wykrywać, definiować i przeciwdziałać takim właśnie sytuacjom w gospodarce europejskiej – nierównowagom systemowym.
[b]Istnieje Europejski Bank Centralny, spotykają się regularnie ministrowie finansów UE. Oni nie dostrzegali tych niepokojących zjawisk?[/b]
Okazuje się, że system nie był wystarczająco skuteczny. ESRB, która ma wyraźnie określony mandat, będzie tropicielem nierównowag systemowych.
[b]Załóżmy, że taka instytucja istniałaby w przeszłości. Czy to by pomogło w uniknięciu problemów, które miały banki choćby w Belgii, Irlandii czy Wielkiej Brytanii? [/b]