Dbamy o polską giełdę

Jeśli chcemy myśleć o Warszawie jako o centrum finansowym regionu, to spółki kluczowe muszą pozostać na parkiecie – twierdzi minister skarbu Aleksander Grad

Publikacja: 20.02.2011 17:14

Dbamy o polską giełdę

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

[b]Co to takiego narodowy czempion?[/b]

Nie używam takiego określenia. Ministerstwo Skarbu mówi natomiast o spółkach kluczowych dla państwa, dla naszej gospodarki, które wymagają większego zaangażowania właścicielskiego, jak najlepszego zarządzania i wysokich standardów nadzoru właścicielskiego. To są spółki, które budują swoją pozycję w Polsce i regionie, zdolne do akwizycji.

[b]Czyli chodzi o to, że największe spółki z udziałem Skarbu Państwa zgodnie z rządową koncepcją nie będą mogły stać się w pełni prywatne?[/b]

To błędny trop. Skarb Państwa nie będzie utrzymywać w tych firmach dominującego udziału do końca świata. Za to średnioterminowo albo długoterminowo – w zależności od spółki – będzie miał w niej istotną pozycję.

[b]Dziwne podejście jak na rząd deklarujący się jako liberalny. [/b]

Wręcz przeciwnie. Nie jest ono niczym odkrywczym. Wiele państw o silnej gospodarce wolnorynkowej przyjęło taką strategię i dobrze na niej wychodzi, tworząc silne firmy, z powodzeniem konkurujące na globalnym rynku. Przykładem są chociażby kraje skandynawskie.

[b]Ale mamy też kraje, w których sprywatyzowano niemal wszystko, jak Hiszpania, a mimo to hiszpańskie spółki też dają sobie radę na rynku. [/b]

Dlatego zdecydowaliśmy, że kluczowych spółek będzie zaledwie dwadzieścia kilka, pozostałe są i będą prywatyzowane. W tej wybranej grupie będą obowiązywać nowe zasady ładu korporacyjnego i nadzoru właścicielskiego, podobne do tych, jakie są w prywatnym biznesie. W dwudziestu firmach można je stosować na najwyższym poziomie, w tysiącu jest to niemożliwe. Jest jeszcze jeden istotny argument, dlaczego Skarb Państwa chce na razie zachować udziały w tych kilku spółkach. Otóż bez nich praktycznie nie istnieje nasz rynek kapitałowy i giełda. Jeśli chcemy nadal myśleć o Warszawie jako o centrum finansowym regionu, to spółki kluczowe muszą pozostać na giełdzie. Całkowicie prywatny akcjonariat nie daje takiej gwarancji, bo prywatny właściciel, bez odpowiednich zabezpieczeń, mógłby się pokusić o zdjęcie spółki z giełdy. Redukując swoje udziały, Skarb Państwa wziąłby więc na siebie spore ryzyko.

[b]Tylko czy spółki z udziałem Skarbu Państwa, niezależnie od zasad nadzoru jakie się w nich wprowadzi, mogą rzeczywiście funkcjonować jak firmy prywatne? Eksperci, tacy jak Carlos Cavalle, wieloletni dziekan szkoły biznesu IESE, mówią: nie, bo te firmy na starcie mają dodatkowe, polityczne obciążenie.[/b]

Kluczowe firmy działają w oparciu o kodeks spółek handlowych i kierują się przede wszystkim względami biznesowymi, zresztą świetnie sobie radząc. Nie ma presji politycznej na ich zarządy. Proszę porównać rotacje kadr w kluczowych spółkach w czasach poprzednich rządów z sytuacją którą mamy teraz.

[b]Nawet jeśli, to zawsze jest jednak ryzyko, że państwowy właściciel będzie chciał narzucić swoją wolę, kierując się na przykład interesem bezpieczeństwa energetycznego.[/b]

Obserwuję zachowania prywatnych właścicieli, zwłaszcza w kryzysie i widzę jaki nacisk wywierają na zarządzających swoimi spółkami. W porównaniu z tym, Skarb Państwa stosuje się w pełni do zasad ładu korporacyjnego. Prywatny właściciel może codziennie rozliczać swoich prezesów czy członków rady nadzorczej, natomiast państwowemu nie wolno tego robić wcale, bo od razu podnosi się larum. W spółkach Skarbu Państwa ładu korporacyjnego pilnują rady nadzorcze i nie ma tam miejsca na działania niezgodne z tymi zasadami. Oczywiście, są też firmy, które mają np. status państwowego przewoźnika i w takich przypadkach pod uwagę muszą być też brane strategie państwa w poszczególnych obszarach. Nie twórzmy jednak przekonania, że zawsze i wszędzie wszystko, co prywatne, to dobre, a państwowe, to złe. Inaczej na świecie nie byłoby nacjonalizacji prywatnych firm w kryzysie.

[b]Może nacjonalizacja prywatnych banków to błąd, który odbije się czkawką przy kolejnym załamaniu rynków finansowych? Może zdrowsze byłoby bankructwo tych firm?[/b]

Nie upieram się przy nacjonalizacji, ale jestem przeciwny sztucznej dychotomii prywatne-państwowe. Weźmy elektroenergetykę. Chętni na zakup firm energetycznych od Skarbu Państwa są, ale nie ma już chętnych na inwestycje w rozbudowę sieci wytwórczych, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do obniżki cen. Każdy właściciel państwowy powinien się zachowywać, jakby nadzorował własność prywatną, według najlepszych standardów. Jest również – i mówię to jako osoba o poglądach wolnorynkowych – różnica między prywatyzacją a prywatyzacją wszystkiego i natychmiast. Program sprzed trzech lat też zresztą nie zakładał, że wszystko sprywatyzujemy od razu, a przez ten czas dostaliśmy wiele przykładów, że każdy pilnuje własnych interesów. Dzięki temu udało się zdefiniować obszary, gdzie prywatyzując trzeba jednocześnie chronić interes kraju.

[b]Po co w ogóle nowa ustawa właścicielska? Nie weszła jeszcze w życie, a Skarb Państwa twierdzi, że już stosuje jej zasady, wymieniając kadry w największych spółkach?[/b]

Wyobraźmy sobie lepiej, co stałoby się, gdyby nie było wymiany tych kadr. Ustawa jest jeszcze w Sejmie. A teraz kończą się kadencje w kilkunastu dużych firmach. Dobre standardy nadzoru wymagają, żeby akcjonariusze wiedzieli, kto rządzi w spółce, tym bardziej, że w niektórych takie podejście wymusza dodatkowo prawo. A gdybyśmy nie zainicjowali zmian tam, gdzie prawo do tego nie zobowiązuje, od razu padłby zarzut o ręczne sterowanie. Zdecydowaliśmy się zatem na kompromis, żeby zdążyć przed upływem kadencji i aby rynek nie był zaskoczony. To jest element uzdrawiania zasad nadzoru.

[b]Przyspieszone konkursy na rady nadzorcze interpretowane są jednak jako chęć utrzymania wpływu przez resort skarbu na obsadę kadrową najważniejszych spółek, zanim zajmie się tym Rada Gospodarcza. Jest na tym tle konflikt między Panem a Janem Krzysztofem Bieleckim?[/b]

Z Radą Gospodarczą wspólnie opracowywaliśmy projekt ustawy właścicielskiej, pod którą w obecnym kształcie podpisuję się obiema rękami. Nikt nie namówi mnie na uczestnictwo w wymyślonych konfliktach, próbie sprowokowania którejś ze stron do reakcji na nieprawdziwe informacje.

[b]Czemu w takim razie ma służyć poprawka zaproponowana przez resort skarbu, dotycząca zniesienia kadencyjności Komitetu Nominacyjnego, który miałby rekomendować członków rad nadzorczych kluczowych spółek? Przecież właśnie kadencyjność jest ważną gwarancją niezależności, jak w przypadku choćby Rady Polityki Pieniężnej?[/b]

Tak jest w przypadku organów, które mają umocowanie w konstytucji, a Komitet Nominacyjny będzie powoływany na mocy ustawy. Skąd poprawka? Skoro dziś część środowiska politycznego uważa, że wprowadzenie kadencyjności Komitetu oznacza zawarowanie go na kilka lat przez obecny rząd, to zrezygnujmy z niej. Wówczas w interesie każdego premiera będzie, aby dobrać do Komitetu takich ludzi, którzy zachowają niezależność także wobec jego ewentualnych następców. Każdy, kto pracował w resorcie skarbu wie, że takie zewnętrzne ciało doradcze jest konieczne, żeby zdjąć z najważniejszych firm odium upolitycznienia.

[b]Sądzi Pan, że w ogóle jest to możliwe? [/b]

Jeśli zewnętrzna percepcja upolitycznienia spółek w skali 1:10 jest teraz -powiedzmy – na poziomie 8 i na skutek naszych działań zmaleje do 4, to już będzie to sukces.

[b]Chce Pan być ponownie ministrem skarbu po październikowych wyborach?[/b]

Jeśli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, chcę zostać w ministerstwie do końca tej kadencji.

Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne