Nie stoimy w kontrze do biznesu

Ostatnio do opinii publicznej przebijają się najgłośniejsze sprawy jak zakaz zakupu Energii przez PGE czy połączenia e-sklepów Empik i Merlin

Publikacja: 22.03.2011 19:06

Nie stoimy w kontrze do biznesu

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Rz: Do opinii publicznej przebijają się najgłośniejsze sprawy jak zakaz zakupu Energii przez PGE czy połączenia e-sklepów Empik i Merlin.

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK:

Zakazy koncentracji zdarzają się bardzo rzadko - to pojedyncze sprawy, przy średnio 150 decyzjach pozytywnych wydawanych rocznie. Brak zgody zawsze budzi ogromne emocje. Ważne, by rynek wiedział, że Urząd wydając decyzje zawsze kieruje się identycznymi zasadami. Czerwone światło dla fuzji lub przejęcia to wynik szczegółowych analiz. W wielu przypadkach, to jedyna możliwa skuteczna ochrona przed naruszeniami konkurencji.

Po zakazie przejęcia Energii przez PGE posypały się na  UOKiK prawdziwe gromy.

Kontekst tych negatywnych opinii był polityczny. Trudno więc mówić o merytorycznej ocenie naszych argumentów. Spółka odwołała się od decyzji. Sprawa jest w sądzie, dlatego obecnie nie chciałabym więcej na ten temat mówić. Przeanalizowaliśmy wniosek ponownie, podtrzymujemy nasze argumenty. Sprawa została szybko przekazana do sądu, by nie przedłużać procedur, skoro stronom zależy na transakcji.

Czekamy na rozprawę, ale nie spodziewam się, aby stało się to wcześniej niż za kilka miesięcy. 30 marca odbędzie się pierwsza rozprawa w sprawie zakazania dwa lata temu przejęcia przez Orzeł Biały spółki Baterpol.

NFI Empik Media&Fashion także odwołał się od zakazu przejęcia Merlina. Ta sprawa także trafi do sądu czy Urząd zmieni swoją decyzję?

Wciąż analizujemy odwołanie, ale wkrótce, prawdopodobnie w ciągu kilku dni, trafi także do sądu. W przypadku energetyki rynek był wielokrotnie i gruntownie badany. Decyzję dotyczącą połączenia na rynku multimediów poprzedziło największe do tej pory badanie handlu internetowego. Wątków jest więcej, ale z naszego punktu widzenia sprawa jest przesądzona.

Po tej sprawie też rozpętała się burza. Kwestionowano metodologię, wybór rynku, sposób liczenia udziałów czy wyłączenie sklepów zagranicznych, w których Polacy też kupują przez internet.

Metodologia nie pozostawia wątpliwości - określamy rynek właściwy w oparciu o definicje z ustawy. Oczywiście jest to kwestia interpretacji, ponieważ listy rynków wprost w ustawie nie ma. My zwróciliśmy uwagę na czynniki, które odróżniają sprzedaż tradycyjną od internetowej.

Badaliśmy rozpoznawalność, a także poczucie bezpieczeństwa – kluczowe kryteria dla kupujących w Internecie. Sklep znany, rekomendowany ma znacznie lepszą pozycję, nawet jeśli nie jest najtańszy. Pokazały to nasze badania - cena nie jest najważniejszym kryterium wyboru książek czy płyt w sieci. W przeciwieństwie do zakupów w tradycyjnych sklepach. Ponadto internetowe sklepy mają rozbudowaną sieć własnych placówek odbioru, co też było brane pod uwagę podczas przeprowadzanej analizy.

Kwestionowanie przez spółkę definicji rynku, to nic nowego – ten argument podnoszony jest w odwołaniach od decyzji najczęściej. Czasami chodzi o zakres przedmiotowy, czasami geograficzny. Kancelarie prawne obsługujące spółki wychodzą z założenia, które mnie nie dziwi - rynek szerszy, to mniejsze udziały. W tym przypadku wzięto pod uwagę głównie kryterium przedmiotowe, ale już w przypadku PGE czy spółki Orzeł Biały głównie podnoszono kwestie geograficzne.

Czy to wystarczyło?

Tak. Uznaliśmy, że uczestnicy transakcji uzyskaliby łącznie znaczną przewagę - najwięksi konkurenci mieliby kilkukrotnie mniejsze udziały. Brak możliwości wywierania istotnej presji konkurencyjnej przez mocno rozdrobnionych konkurentów ułatwiłby połączonym spółkom wykorzystywanie siły największego gracza na rynku. Połączone spółki mogłyby działać niezależne od dostawców książek, wydawnictw oraz innych sklepów internetowych sprzedających muzykę lub książki niespecjalistyczne. Nie trudno wyobrazić sobie konsekwencje zgody na tą transakcję. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z rangi pytań, które pojawiły się po jej wydaniu i najczęściej dotyczyły roli takich Urzędów jak nasz w procesach koncentracji. Myślę, że większość problemów z interpretacją decyzji UOKiK wzięła się z tego, że nadal wśród prawników pokutuje przywiązanie do starego testu oceny koncentracji. Pod rządami starej ustawy antymonopolowej najważniejszą przesłanką do zakazu transakcji było osiągnięcie przez łączących pozycji dominującej, co domniemywa się przy przekroczeniu 40 proc. udziału w rynku. W większości zakazów koncentracji ten pułap jest nadal rzeczywiście decydujący, ale nie zawsze. W przypadku tej transakcji 40 proc. udział nie został przekroczony, ale ze względu na specyfikę rynku – silne rozdrobnienie konkurentów transakcja doprowadziłaby do ograniczenia konkurencji na dwóch rynkach: detalicznej sprzedaży internetowej książek niespecjalistycznych i płyt oraz zakupu książek niespecjalistycznych.

Czy jeśli chodzi o wnioski koncentracyjne to wpływa ich więcej niż w latach poprzednich?

Zdaniem wielu to jeden z mierników sytuacji gospodarczej, więc jeśli ich liczba rośnie to faktycznie chyba dzieje się coraz lepiej. W 2010 roku prowadziliśmy 221 spraw z zakresu koncentracji, z czego zakończyliśmy 188. Rok wcześniej było to odpowiednio 144 i 123. W tym roku zakończyliśmy już ponad 40 spraw. To oczywiście nie są wszystkie, wiele trafia bezpośrednio do Komisji Europejskiej. W ubiegłym roku, aż w przypadku 291 koncentracji polski urząd antymonopolowy analizował i zajmował stanowisko, jak choćby przy okazji transakcji przejęcia angielskiego Cadbury przez amerykański koncern Kraft Foods z udziałem E.Wedel.

Firmy są w stanie dobrze napisać wniosek koncentracyjny? Tylko w tym roku pięć było błędnych.

Nadal przedsiębiorcy zgłaszają nieprawidłowe wnioski, co nie wpływa na wynik procedury, ale znacząco ją przedłuża. W 2010 r. przygotowaliśmy specjalny dokument tak dla spółek jak i kancelarii, który z pewnością wyjaśnił wiele wątpliwości. Informacje, jak złożyć wniosek poprawnie pod względem formalnym dostępne są na naszej stronie internetowej. Przynajmniej w kwestiach proceduralnych uważam, że jest łatwiej. Problemem nie są jednak kwestie formalne, ale takie jak – zbyt ogólnie określony rynek, brak informacji o strukturze łączących się, itp. Dlatego w tym roku przygotujemy podobne wytyczne w zakresie oceny koncentracji. Mam nadzieje, że uda nam się wyjaśnić różne kontrowersje, pojawiające się zwłaszcza przy transakcjach problematycznych. W drugiej połowie roku przedsiębiorcy otrzymają dokument objaśniający bardzo precyzyjnie kryteria oceny fuzji. Naszą intencją nie jest zaskakiwanie. Przepisy antymonopolowe obowiązują od 20 lat i są znane. Niestety jak pokazuje praktyka nie wszystkie zagadnienia rozumiane są identycznie przez zgłaszających, kancelarie prawne i Urząd.

Obok prezes UKE Anny Streżyńskiej jest Pani podawana jako przykład żelaznej damy w biznesie, przed którą drżą największe polskie firmy. Co Pani na to?

To nie najgorsze towarzystwo, cenię pracę Prezes Streżyńskiej. Przyznam, że nie ma dla mnie znaczenia rodzaj etykiet, które są mi przyczepiane. Jedni mówią to z uznaniem, inni krytycznie, ale jeszcze inni ironicznie. Mam jasne cele swojej pracy w UOKiK i realizuję je razem z zespołem.

Faktem jest, że do szerokiej opinii publicznej przebijają się tylko decyzje z dużymi karami czy zakazy wielkich transakcji.

To jednak tylko wycinek naszej działalności, który rzeczywiście często staje się newsem dnia. Staramy się jednak przez cały czas tłumaczyć, że wysokie kary nie są nakładane dla samej zasady. 123 mln zł kary dla PTC i 130,7 mln zł dla Polkomtelu budzi skrajne emocje. Warto jednak wyjaśnić, że to kara za utrudnianie przeszukania, które było prowadzone w siedzibach pięciu telekomów. Zanim rozpoczęliśmy taką operację, musieliśmy uzyskać zgodę sądu.  Sąd zgodził się na przeszukanie, więc były ku temu przesłanki. Z przeszukań korzystamy bardzo sporadycznie, to wyjątkowe sytuacje. Polkomtel dwukrotnie odwoływał się od decyzji. Sąd w obu przypadkach przyznał racje Urzędowi. To potwierdza nasze działania i jednocześnie przeczy opiniom powielanym przez spółkę, że działamy nielegalnie i represyjnie.

Zatem o czym opinia publiczna zapomina?

Rocznie wydajemy kilkadziesiąt decyzji zobowiązaniowych – niemal co czwarta sprawa w ubiegłym roku zakończyła się takim rozstrzygnięciem. To dobre rozwiązanie zarówno dla przedsiębiorcy, jak i dla Urzędu. Zostało złamane prawo, Urząd nie nalicza kary, tylko wspólnie z przedsiębiorcą dochodzi do porozumienia. Zobowiązanie się do zmiany praktyki może oznaczać np. aneksowanie umów, zwrot klientom niesłusznie pobranych należności, itp. Rocznie zobowiązań jest  dużo, ale nie są tak dyskutowane, jak te z wysokimi karami, które nadal są ważnym narzędziem w sprawach, które zakłóciły funkcjonowanie rynku.

Czy wobec tego firmy chętniej idą na współpracę i choćby same ujawniają informacje o zmowach cenowych?

W tej chwili mamy ok. 30 wniosków. To ciągle za mało i jeśli mam być szczera nie jestem z tego zadowolona. Cieszę się, że i tak jest znacznie lepiej niż było wcześniej, gdzie jak zaczynaliśmy od kilku. Obecnie analizujemy różne sprawy, również te, gdzie zachodzi podejrzenie zmowy. We wszystkich przypadkach liczymy na współpracę, to znacznie szybsza droga do zakończenia postępowania i korzystniejsza dla tych, którzy nie chcą już łamać prawa. Ujawnianie informacji o zmowach przez uczestników nielegalnego porozumienia, to bardzo cenne narzędzie również dla Urzędu. Chciałabym, żeby się bardziej upowszechniło. Takie standardy obowiązują na całym świecie.

Kogo zatem broni Urząd?

Nasz cel jest jasny - chronimy konkurencję, w konsekwencji rynek, więc także samego przedsiębiorcę oraz najsłabszego uczestnika rynku - konsumenta. Chronimy zwłaszcza tych, którzy są ofiarami nieuczciwych praktyk. Większość postępowań wyjaśniających rozpoczynamy po sygnałach ze strony samych przedsiębiorców - małych jak i dużych. Wypaczeniem i postawieniem wszystkiego na głowie jest pokazywanie UOKiK - jako kontry dla biznesu.

Na naszym rynku funkcjonują organizacje krypto-lobbingowe, które błędnie powielają opinie o nas, jako urzędzie represyjnym.

A filozofia działania UOKiK jest jasno określona przez prawo - działamy w interesie wszystkich uczciwych przedsiębiorców. Walczymy z monopolami i kartelami. Represje stosujemy tylko w stosunku do działających niezgodnie z prawem.

Dalsze plany?

Obecnie prowadzimy ponad 20 postępowań dotyczących fuzji i przejęć. W ramach monitorowania różnych segmentów rynku przygotowujemy też kilka raportów dotyczących - energii, multimediów ze szczególnym uwzględnieniem sprzedaży przez internet, odpadów komunalnych czy sieci kablowych. Pod koniec kwietnia rozpocznie się kampania promująca prawo regulujące procesy koncentracji. Przedsiębiorcy dowiedzą się co mogą zyskać a co stracić współpracując z Urzędem. Sporo też będzie się działo podczas polskiej prezydencji w UE, przewidzieliśmy spotkania promujące rozwiązania antymonopolowe stosowane przez inne urzędy. W drugiej połowie roku przewidzieliśmy zakończenie dużego badania niektórych produktów z tzw. III filara, czyli powinniśmy mieć ciekawe dane dotyczące sytuacji konsumenta na tym rynku.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem