Sejm pracuje nad projektem ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw, dopuszczającym m.in. zakłady wzajemne w sieci. Czy nowe przepisy umożliwią polskim służbom ściganie tych, którzy będą urządzać w Internecie nielegalne gry? Dotąd, mimo że były one zakazane, nie ścigaliście ich. Dlaczego teraz ma być inaczej?
Jacek Kapica: Przygotowując zmiany przepisów w tym zakresie, wyodrębniliśmy słabe punkty w egzekwowaniu przepisów przez organy państwa. Obecnie wynikają one z wątpliwości, gdzie się gra odbywa – czy uczestnik gra w Polsce, tu, gdzie przebywa, przed swoim komputerem, czy też gra poprzez sieć, tam, gdzie jest umieszczony serwer. Niestety, to nie jest w polskim prawie określone. Dlatego nie można skutecznie przeprowadzić postępowań karnych skarbowych lub postępowań w ramach pomocy prawnej, bo organ państwa, w którym jest umieszczony serwer, uważa, że taka gra jest dozwolona na podstawie przepisów tamtego kraju.
Obecna zmiana ustawy eliminuje ten problem, bo zawiera element regulacji dotyczący świadczenia usług drogą elektroniczną, w którym jasno się stwierdza, że jeśli strona oferująca gry hazardowe jest w języku polskim, to kierowana jest do konsumentów w Polsce i jeśli gracz przebywa w Polsce, to gra odbywa się na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Jeżeli jasno będzie można stwierdzić, że złamano konkretny przepis i doszło do uczestnictwa w nielegalnej grze, to da się realizować postępowanie zarówno w stosunku do tego, kto gra, jak i do tego, kto grę organizuje. Jeśli gra będzie urządzana na serwerze zagranicznym, to w ramach międzynarodowej pomocy prawnej będzie można występować o pomoc do kraju, na terenie którego znajduje się serwer.
Prawnicy zarzucają temu projektowi, że proporcjonalność przepisów, czyli ich odnoszenie się bezpośrednio do polskiego prawa, jest zbyt zdecydowana i będzie nie do zaakceptowania przez Komisję Europejską, która wolałaby opieranie się na przepisach unijnych.
Proporcjonalność jest zawsze cenna. Każdy będzie inaczej ją określał, bo to wynika z jego postawy, światopoglądu, systemu wartości, z punktu widzenia oceny ryzyka i ewentualnych narzędzi, które powinny być podjęte, by to ryzyko zminimalizować. W toku procedury notyfikacyjnej wyjaśnialiśmy Komisji, dlaczego nasze przepisy w tym zakresie są proporcjonalne i jak są one oceniane z punktu widzenia polskiego konsumenta. Inaczej tę proporcjonalność będzie oceniał obywatel w państwie o liberalnym systemie wartości, a inaczej tam, gdzie są silne wzorce oparte na wartościach tradycyjnych, gdzie obywatel oczekuje interwencji państwa i ochrony przed negatywnymi skutkami uzależnień. Jestem pewny, że w tym zakresie Komisja Europejska została przez nas przekonana.