Profesor Stanisław Gomułka o inflacji i stopach

Inflacja może dojść do 5 proc. – spodziewa się Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC

Publikacja: 22.04.2011 04:00

Profesor Stanisław Gomułka o inflacji i stopach

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Rz: Czy wspólne działanie Ministerstwa Finansów i banku centralnego pomoże skutecznie walczyć z rosnącą inflacją? Stanisław Gomułka:

Stanisław Gomułka:

Ma pani na myśli efekt zapowiedzianej sprzedaży pewnej ilości euro przez Ministerstwo Finansów bezpośrednio na rynku. Oczywiście trudno dziś określić, jaka może być skala obniżki inflacji właśnie dzięki temu działaniu, jednak dobrze, że taką inicjatywę podjęto. W mojej ocenie szkoda, że nie zrobiono tego wcześniej. Jak nas poinformowano, minister finansów dysponuje środkami w wysokości 13 – 14 mld euro, To całkiem dużo. Nie wiemy, jaką część tej sumy skieruje na rynek. Obie strony zauważyły, że koszt niepodejmowania działań może być znaczący. Dla rządu to koszt polityczny, więc problem w roku wyborczym, dla Narodowego Banku Polski to obniżenie wiarygodności, więc konieczność dużych podwyżek stóp procentowych.

Są opinie, że również Rada Polityki Pieniężnej spóźniła się z rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp. Czy pan podziela te opinie?

Biorąc pod uwagę poziom inflacji bazowej, 2 proc., którą to stopę głównie śledzi rada, nie było dobrych podstaw do wcześniejszej interwencji na znaczną skalę. Jednak inflacja cen produkcyjnych już wcześniej bardzo wystrzeliła i można było się spodziewać, że wcześniej czy później pojawi się presja inflacyjna, także na rynku dóbr i usług konsumpcyjnych. Na usprawiedliwienie braku wcześniejszych podwyżek stóp procentowych mamy fakt, że Polska odnotowuje ciągle wysokie bezrobocie, w rezultacie płace rosną wolno. Nie ma więc na razie spirali płacowo-cenowej.

Dziś wiadomo już jednak, że przewidywania się nie sprawdziły i inflacja wystrzeliła bardziej, niż przewidywał rynek. Obecne oczekiwania mówią o poziomie średniorocznym bliskim 4 proc.

Będziemy mieli w tym roku do czynienia z inflacją oscylującą w przedziale 4 – 5 proc. To jest już praktycznie przesądzone. Aby złoty wyraźnie się umocnił i pomógł w obniżeniu inflacji, resort finansów musiałby wymienić na rynku spore pieniądze – nie 2 – 3 mld euro, ale np. 10 – 15 mld euro.

Przy jednoczesnej kontynuacji cyklu podwyżek. Kiedy one mogą się zakończyć?

Zakładam, że w ciągu całego cyklu, rozłożonego na lata 2011 – 2013 rada podniesie stopy o 200 – 300 pkt bazowych, ale w 2011 r. tylko o 75 – 125 pkt bazowych. To daje średnio 25 pkt bazowych na kwartał. Oczywiście przy założeniu, że rząd podejmie silne interwencje na rynku walutowym. W przeciwnym wypadku podwyżki stóp musiałyby być prawdopodobnie wyższe.

A czy rząd nie powinien podjąć także innych działań? Np. czy nie powinna zostać obniżona akcyza na paliwa?

Nie ma lepszych działań na rzecz szybkiego ograniczenia inflacji niż poprzez kurs walutowy. Przy obecnym bardzo dużym deficycie finansów publicznych obniżenie akcyzy nie wchodzi w grę. Rynkowy poziom kursu zależy w dużym stopniu od sukcesu rządu w obniżaniu tego deficytu. Rząd ogłosił cały pakiet na rzecz konsolidacji finansów publicznych.

Co prawda jest wśród nich posunięcie pozorne, redukcja składki do otwartych funduszy emerytalnych i równoczesny wzrost zadłużenia ukrytego w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Nie wiemy jeszcze, jak Komisja Europejska potraktuje ten nowy dług. Nie wiadomo też, jak w praktyce sprawdzi się reguła wydatkowa rządu oraz reguła ograniczająca deficyt samorządów. Jednak ogólny plan zakładający redukcję deficytu o 4,4 proc. PKB  byłby wystarczający, gdyby został w pełni zrealizowany.

Wierzy pan, że uda się ograniczyć deficyt finansów publicznych do 3 proc. PKB w 2012 r.?

W tej sprawie podzielam wątpliwości premiera Donalda Tuska. Ale obniżenie deficytu  do ok. 6 proc. PKB w bieżącym roku i do 4 proc. w roku 2012 jest być może realne. Potrzebne będą dalsze działania konsolidacyjne w latach 2013 i 2014. Chodzi przecież o obniżenie deficytu w sposób trwały do poziomu około 1 proc. PKB. Komisja Europejska nie zdejmie z nas procedury nadmiernego deficytu, jeśli uzna, że deficyt może w każdej chwili znów wyskoczyć w górę.

Ile w pana ocenie wyniósł deficyt finansów publicznych w 2010 roku?

Zależy, czy według polskiej definicji, czy definicji Unii Europejskiej? Mam duże pretensje do ministra finansów, że żongluje różnymi definicjami. Powinniśmy  przejść całkowicie na definicje Eurostatu. To zwiększyłoby naszą wiarygodność na rynkach finansowych i wiarygodność rządu

wobec polskiego elektoratu. Przykładem manipulacji statystycznej było przerzucenie dużej części  finansowania projektów infrastrukturalnych do Krajowego Funduszu Drogowego i wyłączenie tego funduszu z sektora finansów publicznych. Brukselę informujemy prawidłowo, lepiej niż polskiego obywatela. Jak rozumiem, zgodnie z definicjami Eurostatu w 2010 r. nasz dług publiczny przekroczył już 55 proc. PKB, a deficyt sektora wyniósł około 8 proc. PKB.

Wracając do inflacji, kiedy ona zacznie spadać, kiedy znów znajdzie się w celu inflacyjnym NBP?

W 2012 r. inflacja powinna być mniejsza niż tym roku. Myślę, że spadnie do poziomu 3 – 4 proc.

W porównaniu z tegoroczną, która sięgnie raczej poziomu 4 do 5 proc. Niestety, spodziewam się, że ceny żywności i surowców rożnego rodzaju, w tym energetycznych, będą zapewne nadal wysokie.

Ale, przypuszczam, bardziej stabilne, niż są w ostatnich kilkunastu miesiącach.

CV

Stanisław Gomułka ukończył Uniwersytet Warszawski, gdzie uzyskał tytuł magistra inżyniera fizyki i stopień doktora nauk ekonomicznych. Wykładał m.in. w London School of Economics, na uniwersytetach Harvarda, w holenderskim Institute for Advanced Studies i Central European University na Węgrzech. W 1989 r. został doradcą rządu i członkiem zespołu, który zaprojektował plan Balcerowicza.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację