Ogłoszony przed tygodniem przez Emperię plan sprzedaży części detalicznej firmy zaskoczył nie tylko mnie. Podobnie wypowiadali się na łamach mediów analitycy zawodowo śledzący sektor handlowy. Wszak ledwie kilka miesięcy temu, gdy Emperia uległa naciskom Eurocashu i zgodziła się sprzedać swemu konkurentowi dział handlu hurtowego, głoszono, że teraz detal będzie motorem wzrostu firmy.
A skoro detal jest wystawiany na sprzedaż, to naturalne są dwa pytania. Pierwsze: czym w przyszłości chce się zajmować Emperia? Drugie: na co przeznaczy pieniądze uzyskane ze sprzedaży detalu? I choć oba zostały zadane przez dziennikarzy, tylko na jedno uzyskali odpowiedź: pieniądze wrócą do akcjonariuszy albo w formie dywidendy, albo przez skup akcji. W przypadku pytania o przyszłość dziennikarze, a tym samym rynek, musieli się zadowolić odpowiedzią, że pomysł jest, ale nie zostanie ujawniony.
Nie lubię takich odpowiedzi. Wszak pytanie dotyczyło nowej strategii w sytuacji, gdy dotychczasowa – w świetle podjętych decyzji – przestaje obowiązywać. Inwestorzy mają więc prawo do uzyskania szczegółowych informacji, by mogli podjąć decyzję, czy zostać ze spółką, czy może sprzedać jej akcje, wykorzystując to, że ich cena poszła w górę.
Decyzja o wyjściu Emperii z handlu detalicznego i jej powody – oczekiwany wzrost konkurencji na rynku i możliwość wyniszczającej walki o klienta – sprawiają, że pojawiają się pytania o przyszłość innych notowanych na giełdzie sieci handlowych: Almy i Bomi. Patrząc na zachowanie kursów akcji obu spółek po ogłoszeniu decyzji zarządu Emperii, można dojść do wniosku, że rynek wierzy, iż Bomi podąży śladem konkurenta i zostanie wystawione na sprzedaż albo przejęte. Kurs spółki w ostatnim tygodniu strzelił w górę.