Każdy, kto go przeczytał, miał zapewne mieszane uczucia. Z jednej strony na naszych oczach rodzi się gospodarcza potęga, która może niedługo przyćmić Stany Zjednoczone, z drugiej – liczba zagrożeń związanych z chińskim wzrostem może budzić strach. Nieuchronne przestawienie tej gospodarki z inwestycji na konsumpcję może się odbyć kosztem dużych turbulencji, które dotknęłyby całej globalnej gospodarki.
Miałem jeszcze jedną refleksję, czytając ten raport. Dlaczego cały świat się zastanawia, co w ciągu dekady stanie się z chińską gospodarką (takich raportów jak powyższy jest co niemiara), a my w Polsce tak rzadko się zastanawiamy, co w długim okresie będzie się działo z naszym krajem? A jest o czym myśleć. Podobnie jak Chiny i wszystkie kraje rozwijające się, czyli tzw. rynki wschodzące, mamy przed sobą różne możliwości rozwoju, które częściowo zależą od decyzji politycznych. Spójrzmy na dwa przykładowe scenariusze. Jeden można nazwać scenariuszem szybkiego wzrostu, a drugi – pułapki stagnacji.
W scenariuszu szybkiego wzrostu Polska powróci na ścieżkę rozwoju, którą podążała w latach 2004 – 2008. Rosnąca klasa średnia będzie zapewniała solidny wzrost konsumpcji, firmy będą korzystały na wielkości rynku krajowego i zwiększały inwestycje, zagranicznych inwestorów przyciągną wciąż relatywnie niskie koszty pracy, rosnąca liczba wykwalifikowanych inżynierów oraz wielkość rynku.
W takim scenariuszu kraj może się rozwijać w średnim tempie ponad 4 proc. i za dekadę osiągnąć realny poziom dochodu o połowę wyższy niż obecnie, a licząc w euro – nawet o 80 proc. wyższy.
W drugim scenariuszu Polska może wpaść w tzw. pułapkę średniego dochodu. Klasa średnia będzie nieco więcej konsumować, ale firmy utkną w wąskich gardłach rozwoju i nie będą chętne do szybkiego zwiększania nakładów inwestycyjnych. Te wąskie gardła to m.in. niski poziom krajowych oszczędności, duże obciążenia administracyjne, niewydolny system sądownictwa, zawiły system podatkowy czy niski poziom innowacji. Uzależniona od zagranicznego kapitału Polska będzie również bardziej podatna na globalne turbulencje. W takim scenariuszu kraj może się rozwijać w średnim tempie 3 proc. i za dekadę osiągnąć poziom dochodu tylko o jedną trzecią wyższy niż obecnie.