Nie zapominajmy, że rynek szkoleń rozrósł się niepomiernie dzięki dotacjom z Brukseli. Lamentowanie, że kończą się granty, które postawiły branżę na nogi, jest trochę nie na miejscu. Tym bardziej, że de facto dotacje się nie kończą, nastąpi jedynie, można by rzec, techniczna przerwa (choć zapewne dość długa) w ich transferze ze względu na ich wyczerpanie pomiędzy kolejnymi wieloletnimi budżetami unijnymi na lata 2007 – 2013 i 2014 – 2020.
Bo to, że ogromne pieniądze na szkolenia znajdą się również po 2013 r., jest pewne. Z zapowiedzi Brukseli wynika, że Europejski Fundusz Społeczny będzie stanowić co najmniej 25 proc. pieniędzy przeznaczonych na tzw. cele spójności. A z niego gros środków trafi na szkolenia.
Mogą też pojawić się i pozytywy owej przerwy w postaci wyeliminowania mniej profesjonalnych i efektywnych firm. Dość powszechne są bowiem opinie, że dotowane szkolenia są mało efektywne. Wielu doradców, a nawet trenerów i uczestników szkoleń przyznaje nieoficjalnie, że ich część to marnotrawienie unijnych euro.