Unia Europejska wyjdzie z kłopotów silniejsza

Przede wszystkim państwa Unii Europejskiej powinny trzymać się wyznaczonych wcześniej zasad. Główną przyczyną kryzysu jest właśnie to, że zasady łamano - mówi "Rz" Mario Monti, przyszły premier Włoch

Publikacja: 26.10.2011 13:33

Mario Monti

Mario Monti

Foto: AFP

Jakie działania należy podjąć, aby powstrzymać rozwój kryzysu w eurolandzie?

Przede wszystkim państwa Unii Europejskiej powinny trzymać się wyznaczonych wcześniej zasad. Dotyczy to w szczególności dyscypliny budżetowej. Główną przyczyną kryzysu jest właśnie to, że zasady łamano. W 2003 r. unijny pakt stabilizacji i wzrostu został naruszony przez Francję i Niemcy, a przymknęła na to oko włoska prezydencja. Dobrym krokiem przybliżającym nas do rozwiązania kryzysu jest więc sześciopak (sześć aktów prawnych zwiększających dyscyplinę fiskalną i koordynację gospodarczą w UE – red.) przyjęty za polskiej prezydencji. To jednak zadanie długofalowe. W bliższym terminie pomoże strefie euro wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, rekapitalizacja banków oraz drugi pakiet pomocy dla Grecji. Ważne jest również, aby Włochy wypełniły obietnice dotyczące reform fiskalnych złożone w lipcu Europejskiemu Bankowi Centralnemu.

W jaki sposób powinien zostać wzmocniony EFSF, aby efektywnie działał? Czy opowiada się pan za francuskim wariantem przewidującym zlewarowanie go za pomocą pieniędzy pożyczonych od EBC, czy też za wariantem niemieckim ograniczającym się do tego, że EFSF będzie gwarantował część obligacji państw strefy euro?

Sposób jego wzmocnienia jest kwestią drugorzędną, ważne, żeby dysponował odpowiednio dużymi środkami. Opowiadam się jednak za tym, żeby nie włączać w tę operację EBC. Bank centralny powinien zająć się realizacją swojego mandatu, czyli dbaniem o stabilność cen i systemu finansowego.

Kontrowersje wywołuje też rekapitalizacja banków. Czy nie uważa pan, że może się z nią wiązać ryzyko i że doprowadzi to do zmniejszenia akcji kredytowej w czasie, gdy strefie euro grozi recesja?

Rekapitalizacja jest rzeczywiście śliską sprawą. Co prawda dodatkowy kapitał sam w sobie jest dobry dla banków, ale czasem sposób jego zdobycia może się okazać dla nich w jakiś sposób kłopotliwy. Ważne jest również, by ustalić właściwe kryteria mówiące, kiedy rekapitalizacja będzie potrzebna. Jeśli ustawi się w testach wytrzymałościowych pożądany współczynnik Tier 1 (kapitał podstawowy do wartości aktywów mierzonych ryzykiem – red.) na poziomie 9 proc., to wiele z nich nie przejdzie tych testów i znajdzie się pod presją znalezienia dodatkowego kapitału.

Jakie działania należy podjąć, aby powstrzymać rozwój kryzysu w eurolandzie?

Przede wszystkim państwa Unii Europejskiej powinny trzymać się wyznaczonych wcześniej zasad. Dotyczy to w szczególności dyscypliny budżetowej. Główną przyczyną kryzysu jest właśnie to, że zasady łamano. W 2003 r. unijny pakt stabilizacji i wzrostu został naruszony przez Francję i Niemcy, a przymknęła na to oko włoska prezydencja. Dobrym krokiem przybliżającym nas do rozwiązania kryzysu jest więc sześciopak (sześć aktów prawnych zwiększających dyscyplinę fiskalną i koordynację gospodarczą w UE – red.) przyjęty za polskiej prezydencji. To jednak zadanie długofalowe. W bliższym terminie pomoże strefie euro wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, rekapitalizacja banków oraz drugi pakiet pomocy dla Grecji. Ważne jest również, aby Włochy wypełniły obietnice dotyczące reform fiskalnych złożone w lipcu Europejskiemu Bankowi Centralnemu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację