Rz: Czego Polacy muszą się jeszcze pod względem ubezpieczeń nauczyć?
Michał Biedzki: Biorąc pod uwagę wydatki na ubezpieczenia jako procent PKB, jesteśmy bardzo daleko za krajami rozwiniętymi. W Polsce musi się bardziej rozwinąć klasa średnia, która z jednej strony musi mieć co ubezpieczać, z drugiej zaś środki, by za ubezpieczenie płacić. Na razie wydaje się jednak, że dla Polaków ważniejsze jest pomnażanie majątku, a nie jego zabezpieczanie. Dodatkowo jesteśmy chyba bardziej skłonni do ryzyka, hazardu niż inne narody w regionie.
Co zrobić, by to zmienić?
Widziałbym tu większą rolę Polskiej Izby Ubezpieczeń, która mogłaby lepiej stymulować potrzeby ubezpieczeniowe społeczeństwa. Były już nawet inicjatywy poselskie, na razie nieskuteczne, by wprowadzić zarządzanie finansami osobistymi do programów szkolnych. Bardzo ważna jest też dyskusja o nowym kształcie ubezpieczeń medycznych, która będzie skutkować daleko idącymi zmianami prawnymi i pewnie wprowadzeniem dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Przeszkodą będzie tu brak dojrzałego rynku usług medycznych. Na razie mamy do czynienia z hybrydą rynku prywatnego i państwowego, bez precyzyjnego określenia świadczeń gwarantowanych przez państwo.
Jak kryzys wpływa na zainteresowanie oszczędzaniem i ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi?