Kosmiczna prognoza dochodów uziemiona

Mimo zasilenia budżetu sporą, nieujętą w planie dochodów, kwotą wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego za ubiegły rok, czyli 8,2 miliarda złotych, sytuacja finansów państwa jest bardzo trudna

Publikacja: 25.07.2012 02:41

Kosmiczna prognoza dochodów uziemiona

Foto: Rzeczpospolita

Po pierwszym półroczu zasadniczo odmiennie niż przedstawiciele resortu finansów – zapewniający nas o „nieznacznych tylko niekorzystnych odstępstwach od prognozy wpływów z podatków pośrednich" – oceniamy wykonanie bud- żetu państwa. Naszym zdaniem pomimo zasilenia budżetu sporą, nieujętą w planie dochodów, kwotą wpłaty z zysku NBP za 2011 rok (8,2 mld zł) sytuacja budżetu jest bardzo trudna.

W tym krótkim tekście postaramy się wyjaśnić, dlaczego tak uważamy oraz jakie mogą być konsekwencje niskiej – zgodnej co prawda z naszymi przewidywaniami, ale niestety niezgodnej z optymistycznymi założeniami rządu – dynamiki dochodów podatkowych w tym roku.

Mniej z podatków

Problem dotyczy głównie, choć nie tylko, przychodów z VAT. Od początku 2012 r. ich dynamika w ujęciu rocznym oscyluje wokół zera, a w czterech miesiącach była nawet ujemna. Co gorsza, ten trend wyraźnie się pogłębia.

Nie powinna nas też nadmiernie uspokajać niewielka czerwcowa poprawa w zakresie przychodów z CIT, które kulały od początku roku. Wraz ze spowolnieniem tempa wzrostu gospodarczego dynamika wpływów z CIT, w ślad za VAT, będzie w drugiej połowie roku ujemna.

Nasza tabelka wyraźnie pokazuje, jakie powinny być niezbędne przychody z tytułu VAT w pozostałej części roku, by wypełnić prognozę z ustawy budżetowej: musiałyby one rosnąć w tempie 19,7 proc.

Nasze szacunki wskazują, że przy spadku dochodów w dalszej części roku zbliżonym do tempa osiągniętego w czerwcu ubytek wpływów z VAT w stosunku do założeń budżetu może sięgnąć w skali roku 18 mld zł. Przy nieco bardziej optymistycznym scenariuszu, widocznym w tabelce, byłoby to 14 mld zł. Szacujemy, że wpływy z tytułu innych podatków powinny być zbliżone do prognozowanych.

Skala ubytku w podatkach pośrednich mieszcząca się w przedziale 14–18 mld zł jest – jak widać – nie do zapełnienia nieplanowanymi dochodami z zysku NBP. Stąd staje się jasne, dlaczego Ministerstwo Finansów coraz mocniej przycina wydatki. Ich dynamika rok do roku w dwóch ostatnich miesiącach spada odpowiednio o 3,1 proc. i 4,2 proc. O ile utrzymany ma zostać planowany deficyt budżetu na koniec roku, wydatki będą musiały być ograniczone, w zależności od rozwoju sytuacji, w przedziale 7–12 mld zł.

Jest to trudne do wykonania, ale możliwe. Trzeba też jednak od razu dodać, że w żadnym wypadku nieobojętne dla sfery realnej.

Konieczne działania zahamują wzrost PKB

Nasze szacunki co do trendów w zakresie przychodów podatkowych w drugiej połowie roku trudno nazwać pesymistycznymi. Dziś nikt już nie ma chyba wątpliwości, że dynamika wzrostu gospodarczego, szczególnie w swej „podatkodajnej" części związanej z konsumpcją, będzie spadała w kierunku 1,5–2 proc.

Sądzimy, że w sytuacji zaistniałej w budżecie państwa z tytułu niskiego zaawansowania wykonania prognozy dochodów osiągnięcie zakładanego w programie konwergencji, sięgającego 2,9 proc. PKB, deficytu sektora finansów może być w tym roku niewykonalne.

Nie jest łatwo zrekompensować po stronie wydatków ubytku dochodów podatkowych rzędu 1 proc. PKB. Nie możemy też zapominać, że do dochodów sektora finansów publicznych zaliczana może być zgodnie z metodologią Eurostatu tylko ta część wpłaty z zysku NBP, która pochodzi z działalności operacyjnej, a nie z niezrealizowanych różnic kursowych.

Naszym zdaniem w świetle tego, co widzimy w budżecie państwa po pierwszym półroczu, wybór, przed jakim staje rząd, staje się coraz bardziej czytelny: dodatkowy wysiłek (po stronie wzrostu obciążeń podatkowych lub cięcia wydatków) konieczny dla zmieszczenia się na ścieżce konwergencji fiskalnej musi być już na tyle znaczący, że wpływa na ograniczenie tempa wzrostu gospodarczego w krótkim okresie, a to z kolei potęguje problemy budżetu.

Chyba że rząd ma w zanadrzu jakiś inny niż podatki transfer dochodów do budżetu. I na rozstrzygnięcie dylematu: deficyt czy wzrost, albo na jakąś inną cudowną niespodziankę, która ten dylemat unieważni, powinniśmy być w drugiej części roku przygotowani.

—Śródtytuły pochodzą od redakcji

Mirosław Gronicki był ministrem finansów

Janusz Jankowiak jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu

Po pierwszym półroczu zasadniczo odmiennie niż przedstawiciele resortu finansów – zapewniający nas o „nieznacznych tylko niekorzystnych odstępstwach od prognozy wpływów z podatków pośrednich" – oceniamy wykonanie bud- żetu państwa. Naszym zdaniem pomimo zasilenia budżetu sporą, nieujętą w planie dochodów, kwotą wpłaty z zysku NBP za 2011 rok (8,2 mld zł) sytuacja budżetu jest bardzo trudna.

W tym krótkim tekście postaramy się wyjaśnić, dlaczego tak uważamy oraz jakie mogą być konsekwencje niskiej – zgodnej co prawda z naszymi przewidywaniami, ale niestety niezgodnej z optymistycznymi założeniami rządu – dynamiki dochodów podatkowych w tym roku.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację