A mieszkania?
Wizytówkami części mieszkaniowej obok projektu JEMS Architekci na Górczewskiej są np. apartamenty Oxygen przy ulicy Wroniej w Warszawie czy osiedle domów jednorodzinnych Villa Campina w Ożarowie Mazowieckim z dedykowanymi mieszkańcom usługami concierge. Jeszcze w dalszym ciągu to najbardziej istotny element naszej działalności. Mamy spory bank ziemi. Ostatnio kupiliśmy za przeszło 150 mln zł piękną działkę na warszawskiej Woli, dzielnicy z ogromnymi perspektywami rozwoju. To w zasadzie chyba największa transakcja tego typu w Polsce w bieżącym roku. Powoli zaczynamy pracować nad zagospodarowaniem i przygotowaniem do uruchomienia tego projektu. Kiedy dokładnie to nastąpi, będzie wynikać z rozwoju sytuacji rynkowej.
Co pan sądzi na temat obecnej kondycji rynku mieszkaniowego?
Sytuacja jest dosyć trudna. Choć u nas celowo nie uruchamialiśmy nowych projektów mieszkaniowych, które by się łatwo sprzedały. Musimy najpierw sprzedać te mieszkania, których nadwyżka powstała po boomie z ostatnich lat. Zostało nam ich jeszcze kilkaset, ale dzięki promocjom udaje nam się co miesiąc zmniejszać tę liczbę. Wracając do pytania, kryzysy mają to do siebie, że mijają. Zawsze po burzy przychodzi słońce. Ja sam przeżyłem już kilka kryzysów, w tym jeden, chyba najpoważniejszy, pod koniec lat 70. i na początku 80. w USA.
Jak głęboki jest obecny kryzys? Wielu analityków twierdzi, że sytuacja jest dramatyczna.
Rzeczywiście mamy na rynku wielu tzw. mędrców, którzy oczekują dalszego spowolnienia w gospodarce. Podawanie ciągle takich pesymistycznych opinii może spowodować, że nabywcy wszelkich dóbr dwa razy się zastanowią, zanim coś kupią. A rynek nabywcy w Polsce jest ogromny. Daleko nam przecież do sytuacji, że mamy po dwa mieszkania, trzy samochody itp. Kryzys ma też dobrą stronę. Ludzie teraz oszczędzają i odkładają pieniądze. Kiedyś będą chcieli je wydać. Jeśli pojawi się choć trochę optymizmu, rynek sprzedaży ruszy natychmiast.