Tymczasem ów hipotetyczny komentator czy też analityk miałby rację. W ostatnich dniach i tygodniach na akcjach tych firm można było szybko zarobić niemałe pieniądze.
Groupon na giełdzie zadebiutował przed rokiem, a Facebook przed sześcioma miesiącami. Nim akcje tych firm pojawiły się na giełdzie, wielu sądziło, że ich zakup w pierwszej publicznej ofercie będzie szansą na niebagatelne zyski. Życie brutalnie skorygowało te oczekiwania. Zysków nie było. Były natomiast bolesne i głębokie spadki.
RIM, producent smartfonów BlackBerry, nie jest giełdowym nowicjuszem. Kilka lat temu był gwiazdą, ale wraz ze wzrostem konkurencji na rynku smartfonów zaczął tracić blask. Jego akcje mocno staniały, bo konkurenci kwartał po kwartale odbierali mu klientów.
Niedawno o Grouponie trudno było znaleźć inną opinię niż stwierdzenia, że model biznesowy się nie sprawdza, a klienci odwracają się od grupowych zakupów. Z kolei Facebook bardzo agresywnie wyceniony w IPO spadał pod ciężarem rosnącej z dnia na dzień podaży akcji. Najpierw tych za drogo kupionych w IPO, a potem papierów, które jeszcze przed publiczną ofertą objęli inwestorzy finansowi. Sądnym dniem dla spółki miała być sesja, na której do giełdowego obrotu weszły akcje – 804 mln sztuk – obejmowane przez pracowników. Ku zaskoczeniu wielu pracownicy nie sypali papierami, a rynek uznał, że obecna wycena akcji spółki jest atrakcyjna. Według analityków akcje firmy są warte 29 dolarów, co daje ok. 20-proc. potencjał wzrostu kursu.
Groupon drożeje – w ostatnim tygodniu zyskał blisko jedną trzecią wartości, bo okazało się, że znani inwestorzy finansowi: Tiger Global Management, i Soros Fund Management miesiące spadku kursu wykorzystali do zgromadzenia całkiem pokaźnych pakietów akcji. Gdy to ujawniono, kurs ruszył w górę, a analitycy i media zaczęli szukać powodów, dla których znani gracze kupili akcje. Jedna z hipotez mówi, że liczą na przejęcie Groupona przez Facebook.