Kiedy pierwsze pokolenie przedsiębiorców-założycieli zbliża się ku końcowi aktywności zawodowej, pojawia się nieuchronnie problem sukcesji. Od przyjętego rozwiązania zależy dalszy los firmy i związanych z nią osób. Proste, bezstresowe i skuteczne sukcesje należą, niestety, do rzadkości. Pierwsze kłopoty pojawiają się już wówczas, gdy młode pokolenie, najczęściej po odbyciu studiów, wchodzi do rodzinnego biznesu. Często młodzi proponują różne zmiany: nowe produkty, technologie, sposoby finansowania, inny wygląd zewnętrzny firmy, nowoczesne wzornictwo itp. Niemal z reguły spotyka się to z oporem, a przynajmniej z dużą ostrożnością starszego pokolenia. Taka postawa bywa albo uzasadniona, albo nieuzasadniona, jednak z reguły prowadzi do konfliktu. Ten konflikt może być produktywny i zaowocować korzystnymi zmianami, gdy młodym pozostawia się pewną swobodę eksperymentowania w wydzielonym fragmencie firmy i gdy rezultaty eksperymentów są wspólnie, rzeczowo analizowane, niekiedy z udziałem zewnętrznych doradców. Jeżeli jednak pomysły młodych spotykają się z postawą „nie, bo ja wiem lepiej", wówczas konflikt staje się destrukcyjny: rodzi u przyszłych następców negatywny stosunek do firmy i jej tradycji. Zdarza się, że nieuzasadnione faworyzowanie przyszłych „dziedziców" psuje atmosferę w firmie, zniechęca wartościowych pracowników, którzy przestają liczyć na awans, a co gorsza, demoralizuje samych młodych. Praca na najniższych stanowiskach w normalnym trybie i bez żadnych przywilejów jest antidotum na to niebezpieczeństwo. Historia biznesu obfituje w dramatyczne niekiedy opisy sukcesji w ramach wielkich dynastii kojarzonych z takimi markami, jak Mellon, Ford, Fiat, Krupp czy Thyssen. Podobne historie zdarzają się w znacznie mniejszych firmach i bywają nie mniej dramatyczne. Rzecz sprowadza się do niezwykle trudnego wyboru pomiędzy menedżerami spoza rodziny a pozostawieniem całej władzy w jej rękach. Przekazanie zarządzania firmą wynajętym fachowcom często prowadzi do przekształcenia rodziny w grupę rentierów czy pasywnych inwestorów. Niekiedy rodzina jest na tyle liczna, że potrafi wyłonić z siebie ekipę kompetentnych menedżerów, choć harmonijna współpraca między nimi jest rzadka. Przed groźnymi kryzysami sukcesji rodzinę mogą ochronić kompetentni i obiektywni zewnętrzni eksperci. Warto korzystać z ich pomocy.
Andrzej K. Koźmiński, prezydent Akademii Leona Koźmińskiego