Człowiek, który ufał instynktowi

Odszedł Wojciech Inglot, twórca i właściciel najbardziej znanej na świecie polskiej marki kosmetycznej.

Aktualizacja: 25.02.2013 06:05 Publikacja: 24.02.2013 23:56

Wojciech Inglot zmarł nagle w sobotę w szpitalu w Przemyślu. Trafił do niego z wylewem. – Odszedł wspaniały człowiek  i kolega. Nic nie zapowiadało tej tragedii – powiedział Robert Choma, prezydent Przemyśla. Dodał, że były plany, aby nadać Inglotowi tytuł honorowego obywatela miasta.

Nie ma Polski A, B, C

Dla świata biznesu to niewątpliwie wielka strata. Niewiele polskich firm, tak jak Inglot Cosmetisc, może pochwalić się dużym międzynarodowym sukcesem. Od soboty w mediach obok informacji o jego śmierci pojawia się ta mówiąca o tym, że jego marka jest obecna w ponad 300 salonach w 46 krajach na sześciu kontynentach.

Cel był jeszcze bardziej ambitny: 1000 salonów na całym świecie. Tak zapowiadał Inglot w rozmowie z „FT". Zagraniczne media intrygowała globalna skala ekspansji firmy z tej części Europy.  Kosmetyki, które w zdecydowanej większości produkowane są w Przemyślu, pokochały nie tylko Polki, ale i światowe gwiazdy.

Dziennikarzy biznesowych zawsze zadziwiało tempo rozwoju jego firmy. Zwłaszcza że chodziło o firmę i markę o światowym zasięgu pochodząca z... Przemyśla. – Nie ma Polski A, B, C ani D. To jest w głowie, a nie zależy od lokalizacji – mówił Wojciech Inglot, odbierając w połowie kwietnia 2012 r.  nagrodę Polskiej Rady Biznesu w kategorii Sukces.

Nie ukrywał, że ma już dość wspomnień o początkach firmy. Nie lubił udzielać wywiadów.  Absolwent chemii na Uniwersytecie Jagiellońskim po kilku latach pracy w państwowej Polfie poszedł na swoje, odkupując od firmy stare urządzenia.

Pierwszych pieniędzy dorobił się 30 lat temu na płynie do głowic magnetofonowych, a później zainwestował w bardziej dochodową produkcję dezodorantu w sztyfcie. Pod koniec lat 80. wystartował z produkcją lakierów do paznokci, które okazały się rynkowym hitem.

Elżbieta Inglot-Kobylańska, siostra Wojciecha, która w zarządzie spółki odpowiada za produkcję, podkreślała w jednej z rozmów, że brat ma instynkt. On sam też w ten instynkt wierzył. W dyskusjach o biznesie nieraz powtarzał, że „ten długi nos mu tak mówi". I zwykle się nie mylił. Współpracownikom miał zaś powtarzać: padniemy, jeśli nie będziemy inni niż konkurenci.

Pokonać konkurentów

Chciał się odróżnić się od konkurencji, więc zaczął wprowadzać testery. Później wykorzystał potencjał centrów handlowych. Najpierw zaczął inwestować w wyspy – stoiska w pasażach centrów (w 2001 r.), a następnie w sklepy firmowe (po tym jak wycofał kosmetyki z drogerii i hurtowni). Początkiem światowej ekspansji przemyskiej firmy był butik w Montrealu w Kanadzie otwarty w 2006 r. Dziś logo kosmetyków Inglot widać na  szyldach firmowych sklepów w dobrych centrach handlowych w Las Vegas, Abu Dhabi, Moskwie, Dubaju czy przeszklonym salonie na Times Square w Nowym Jorku, który chętnie fotografują turyści z Polski. Co roku wchodził do nowego kraju. W wywiadach twierdził, że realizuje marzenia. Było nim też wejście do Japonii i Korei.

Marzenia realizował, pilnując rachunku wyników, w którym – jak twierdził – nie ma miejsca na koszty obsługi kredytów. To dziwiło część jego kolegów z branży, bo przecież kredyt daje szanse na szybszy rozwój. Wojciech Inglot podkreślał jednak, że nie potrzebuje ani kredytów, ani inwestorów, nie zamierza też szukać pieniędzy na giełdzie. Chciał mieć większą swobodę. – Wszelkie taktyczne i strategiczne decyzje mogę podejmować błyskawicznie, bez konieczności konsultacji z inwestorami, bankowcami, ludźmi, którzy zwykle nie mają doświadczenia w tej branży ani jej nie czują. To przecież marzenie każdego zarządzającego firmą – argumentował. Zresztą kiedyś już korzystał z kredytów i nie wspominał tamtego okresu najlepiej.

Jego sposobem na szybki rozwój sieci sprzedaży okazała się franczyza. Firma Inglot daje nie tylko szyld i kosmetyki, ale także meble do ekspozycji produktów. Niedawno przebojem na rynku arabskim stał się produkowany przez  firmę oddychający lakier do paznokci O2M, który przepuszcza powietrze i wodę. Zgodnie z zasadami islamu: przed każdą modlitwą muzułmanie muszą obmyć ręce wodą, dotyczy to też paznokci.

Polityka marketingowa spółki Inglot jest jedną z najlepszych w branży, choć w mediach Wojciech Inglot przekonywał, że wydatki na ten cel wynoszą zero, a markę budują lokalizacje sklepów. „Rz" w ostatnim rankingu „Najcenniejszych polskich marek" oszacowała wartość brandu na 56,3 mln zł wobec 41,2 mln zł rok wcześniej.

Jednym z jego ulubionych powiedzonek było: „Zacznij kopać studnię, zanim poczujesz pragnienie". Jeden z jego współpracowników twierdzi, że stawiał na zaufanych ludzi. Unikał zatrudniania „korporacyjnych najemników". Pracował z rodziną i ludźmi, którzy często wychowali się w firmie.

W ubiegłym roku Wojciech Inglot sam mówił, że za namową przyjaciół i lekarza zwolnił tempo. Czy rzeczywiście to zrobił? – Nadal jesteśmy na początku drogi – twierdził Wojciech Inglot i dodawał, że już wkrótce zaskoczy rynek kolejną nowością.

Informacja o jego nagłej śmierci była zaskoczeniem. W tym roku skończyłby 58 lat. Pozostaje pytanie o przyszłość firmy, którą stworzył.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację