Wojciech Inglot zmarł nagle w sobotę w szpitalu w Przemyślu. Trafił do niego z wylewem. – Odszedł wspaniały człowiek i kolega. Nic nie zapowiadało tej tragedii – powiedział Robert Choma, prezydent Przemyśla. Dodał, że były plany, aby nadać Inglotowi tytuł honorowego obywatela miasta.
Nie ma Polski A, B, C
Dla świata biznesu to niewątpliwie wielka strata. Niewiele polskich firm, tak jak Inglot Cosmetisc, może pochwalić się dużym międzynarodowym sukcesem. Od soboty w mediach obok informacji o jego śmierci pojawia się ta mówiąca o tym, że jego marka jest obecna w ponad 300 salonach w 46 krajach na sześciu kontynentach.
Cel był jeszcze bardziej ambitny: 1000 salonów na całym świecie. Tak zapowiadał Inglot w rozmowie z „FT". Zagraniczne media intrygowała globalna skala ekspansji firmy z tej części Europy. Kosmetyki, które w zdecydowanej większości produkowane są w Przemyślu, pokochały nie tylko Polki, ale i światowe gwiazdy.
Dziennikarzy biznesowych zawsze zadziwiało tempo rozwoju jego firmy. Zwłaszcza że chodziło o firmę i markę o światowym zasięgu pochodząca z... Przemyśla. – Nie ma Polski A, B, C ani D. To jest w głowie, a nie zależy od lokalizacji – mówił Wojciech Inglot, odbierając w połowie kwietnia 2012 r. nagrodę Polskiej Rady Biznesu w kategorii Sukces.
Nie ukrywał, że ma już dość wspomnień o początkach firmy. Nie lubił udzielać wywiadów. Absolwent chemii na Uniwersytecie Jagiellońskim po kilku latach pracy w państwowej Polfie poszedł na swoje, odkupując od firmy stare urządzenia.