Komisję Europejską zalała fala pesymizmu. Swoją, i tak niezbyt wesołą, prognozę z listopada (wzrost w całej Unii 0,4 proc., w strefie euro 0,1 proc., w Polsce 1,8 proc.) skorygowała odpowiednio do: minus 0,3, minus 0,4 i 1,2 proc. Wydaje się jednak, że ludzie biznesu przestali podzielać tak pesymistyczną opinię. W ostatnich dniach dotarły do nas ich przewidywania koniunktury. I są one, jeśli nie optymistyczne, to przynajmniej lepsze niż w poprzednich miesiącach.
Zacząć trzeba, bo tu zaskoczenie było największe, od renomowanego „The Economist/FT Global business barometer". Wskaźnik ten, opierający się na ocenach wydanych przez 1500 „znamienitych ludzi biznesu", nie dość, że ma najwyższy poziom od początku 2011 r., to jeszcze pokazuje nadwyżkę ocen pozytywnych nad negatywnymi (wzrost z minus 11 do plus 7 pkt proc.). Pozytywne wrażenie robią także niemieckie indeksy koniunktury. Najsłabiej wypadł PMI, choć i on dla przemysłu zwiększył się w lutym do 50,1 pkt (w styczniu 49,8 pkt). Pozostałe wskaźniki klimatu gospodarczego podniosły się znacznie bardziej.
Indeks IFO wzrósł do 107,4 pkt (o ponad 3 pkt w porównaniu ze styczniem i więcej, niż oczekiwali analitycy), a wskaźnik ZEW wystrzelił z 31,5 do 48,2 pkt. Taka rozbieżność w ocenie przyszłości może być różnie wyjaśniana. Optymiści wierzą, że przedsiębiorcy, będąc bliżej rynku, lepiej czują nadciągającą poprawę niż analitycy unijni usadowieni wygodnie w fotelach. Można też przyjąć – tak jak ja to czynię – że optymizm biznesu bierze się ze zmęczenia zalewającym nas czarnowidztwem. Taka ocena wcale nie jest mniej optymistyczna. Jeśli bowiem zgodzimy się, że każdy kryzys bierze się także z naszego nastawienia, to wiara, że będzie lepiej, do pewnego stopnia może poprawę kreować.
W Polsce jest trochę inaczej. Na pesymizm rządzących narzekać nie możemy. Minister (i nowy wicepremier) Jacek Rostowski konsekwentnie podtrzymuje swoją prognozę wzrostu PKB (2,2 proc.), a styczniowy wskaźnik produkcji przemysłowej (plus 0,3 proc.) uznał za sukces. Premier Tusk także zaprotestował przeciwko unijnym przewidywaniom. Stwierdził jednak, że rządowe prognozy będą bliższe rzeczywistości. A to wskazuje, że jest gotów w tej kwestii iść na kompromis. Na pozór wydaje się, że tego radosnego postrzegania rzeczywistości obywatele nie podzielają. W grudniu sprzedaż detaliczna spadła (rok do roku) o 2,5 proc. Analitycy uznali, że świadczy to o poczuciu rosnącego zagrożenia kryzysem.
Rozmowy kolejkowo-autobusowe oraz wypowiedzi internautów zdają się to potwierdzać. Zawsze jednak pamiętam, że wśród tych, którzy niepytani komentują rzeczywistość, dominują ludzie niezadowoleni. Dlatego ich osądy konfrontuję z wynikami badań. A te o dziwo są dobre. Wskaźnik optymizmu konsumenckiego IPSOS w styczniu wyniósł 76 pkt (wzrost miesięczny o 4 pkt), a indeks BWUK w lutym był najwyższy od pół roku (choć dalej jest ujemny, wynosi minus 28,9).