Łukasz Boroń o przyszłości PKP Cargo

Łukasz Boroń, prezes PKP Cargo, mówi o przyszłości spółki, planach rozwoju poza granicami kraju, przejęciach w kraju i za granicą oraz przygotowaniach do planowanego debiutu giełdowego w rozmowie z Agnieszką Stefańską

Publikacja: 06.03.2013 06:13

Czy zmiana na stanowisku prezesa PKP Cargo spowoduje rewolucyjne zmiany?

Rewolucja w przypadku tak dużego podmiotu jak PKP Cargo niczego dobrego nie wróży, ale zmiany będą. Nie możemy ich wstrzymać, bo konkurencja nam tego nie wybaczy, a skutki zaniechań zobaczylibyśmy za rok, może dwa. Będziemy kontynuować najważniejsze działania podjęte w czasie, gdy spółką kierował Wojciech Balczun, czyli  m.in. lepsze wykorzystanie zasobów spółki, głównie w zakresie utrzymania taboru czy zarządzania logistyką.  Ostatnie dwa lata mieliśmy żniwa, ale ten rok będzie cięższy.

Będą zwolnienia?

Będziemy prowadzić racjonalne działania biznesowe, czyli dostosowywać zatrudnienie do wielkości wykonywanych przewozów, ich rodzajów i kierunków. W kolejnych latach, gdy rynek odbije, będziemy potrzebować wykwalifikowanych pracowników. W poprzednich latach liczba zatrudnionych zmalała z 45 tys. do 24 tys. osób. Nie ma już potrzeby cięć zatrudnienia na taką skalę. Warto pamiętać, że co roku ok. 500 osób odchodzi na emeryturę.

Co to znaczy, że  ten rok będzie słabszy? Dlaczego?

Nie mogę na razie ujawnić naszej prognozy finansowej na 2013 r. i nie podam też danych za rok ubiegły, bo audytorzy nie zatwierdzili jeszcze sprawozdania finansowego. Mogę natomiast powiedzieć, że za 2012 r. mamy solidny zysk i równie solidnego spodziewamy się w tym roku.  W tym roku wyniki polskiej gospodarki będą słabsze od zeszłorocznych, a to w branży logistycznej przekłada się na niższe przewozy. Dodatkowo kończą się unijne środki na modernizację infrastruktury w ramach obecnej perspektywy budżetowej UE.  Owocuje to spadkiem przewozu kruszyw. Ucierpieli  wszyscy przewoźnicy kolejowi, a my w poprzednich latach zdobyliśmy  80 proc. udziału w  tym rynku. To, jak zakończy się 2013 r., okaże się w II kwartale. To specyfika spółki, że pierwsze półrocze jest słabsze, a druga połowa roku zdecydowanie lepsza.

Nie mówię, że nie kupimy jakiegoś przewoźnika. Nadrzędnym celem jest wejście na giełdę, do czego mamy być gotowi z końcem roku.

PKP Cargo oddało w ostatnim czasie sporą część rynku. Będą dalsze zmiany w tym kierunku?

Nie zamierzamy oddawać rynku, nasze udziały w nim przekraczają 50 proc. przewiezionej masy i 60 proc. pracy przewozowej. Chcemy się skupić na trzech filarach działalności PKP Cargo. Pierwszym jest konsolidacja rynku w kluczowych dla nas segmentach, czyli przewozach węgla, kamieni oraz rud i metali i utrzymanie na nich silnej pozycji. Drugim filarem jest ekspansja w segmentach rozwijających się, np. w zakresie przewozów intermodalnych, które rosły dotychczas w tempie dwucyfrowym. Jeszcze niedawno stanowiły ok. 2 proc. w transporcie towarów koleją, obecnie już 5 proc. Jest szansa, że w ciągu kilku lat osiągną udział 15–20 proc. Inwestujemy w ten sektor, jeszcze w tym roku zamierzamy ogłosić przetarg na zakup 330 platform kontenerowych. Budujemy terminal intermodalny we Franowie pod Poznaniem, czyli na stacji rozrządowej, przez którą przejeżdżają pociągi do i z Niemiec. Trzecim filarem, na którym chcemy oprzeć naszą działalność, jest ekspansja zagraniczna. Wydłużamy obsługiwane trasy zagraniczne. Zabiegamy też o licencje do wykonywania samodzielnych przewozów w  kolejnych krajach. Nie wykluczamy także przejęć.

Jest coś do przejęcia na polskim rynku?

Na przykład spółki przewozowe należące do takich firm, jak Lotos, KGHM czy Orlen. Być może niektóre z tych koncernów będą chciały uwolnić gotówkę z inwestycji w segmencie kolejowym.

A poza granicami kraju?

Rynki południowych sąsiadów są dla nas interesujące. Bardzo ważne są długoletnie relacje przewoźników na tych rynkach, zwłaszcza z głównymi klientami. Także ich tabor jest atrakcyjny, bo u naszych południowych sąsiadów są różne systemy trakcyjne.

PKP Cargo kupi czeskiego albo słowackiego narodowego przewoźnika?

Naszym nadrzędnym celem jest wejście na giełdę, do czego mamy być gotowi z końcem tego roku, i będziemy.  Nie mówię, że nie kupimy jakiegoś przewoźnika, ale przeprowadzenie takiej transakcji wymaga czasu. To  potencjalnie skomplikowane przedsięwzięcie z odcieniem politycznym, którego nie przeprowadza się w ciągu dwóch lub trzech miesięcy. Niewątpliwie pod kątem potencjalnych zakupów  jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji – mamy stabilną sytuację finansową, osiągamy wysoką EBITDA, nie mamy zadłużenia netto i dysponujemy doświadczeniem w optymalizacji działalności państwowych podmiotów.  Niestety, w naszym regionie większość narodowych przewoźników znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i wymaga restrukturyzacji i oddłużenia. Dopiero po ich przeprowadzeniu byłyby one dla PKP Cargo atrakcyjnym celem przejęć.

Jak rozwijają się przewozy poza granicami kraju?

Dobrze. W Niemczech nawet w tempie ponad 400 proc. w 2012 rok do roku, a na Słowacji – ponad 900 proc. Ale na razie baza jest niska, rynki kolejowe zostały zliberalizowane niedawno. Każdy, kto próbował  wyjść na inny rynek, zaczynał praktycznie od zera. Oferujemy dobrą terminowość i jakość, jesteśmy  konkurencyjni cenowo.

Gdzie będą kolejne licencje?

Jeszcze w tym roku powinniśmy uzyskać licencje do samodzielnych przewozów na terenie Węgier i w Holandii.

Co jest jeszcze do zrobienia przed debiutem?

Kończymy wdrażać Międzynarodowe Standardy Sprawozdawczości Finansowej. Wymagało to od nas m.in. wyceny 65 tys. wagonów i 2,5 tys. lokomotyw. Kolejną sprawą jest budowa relacji inwestorskich.

Prywatyzacja przez giełdę i sprzedaż pakietu mniejszościowego nie będzie mniej korzystna niż pozbycie się pakietu kontrolnego?

Potencjalny inwestor branżowy z reguły jest gotów zapłacić premię za przejęcie kontroli. Nie ma jednak podmiotu, oprócz Deutsche Bahn, który miałby środki na taką akwizycję. A Deutsche Bahn ma już w Polsce przyczółek w postaci DB Schenker, z 20-proc. udziałem w rynku. Na innych głównych europejskich rynkach, poza Węgrami,  główny kolejowy przewoźnik towarowy jest własnością Skarbu Państwa.  Sprzedaż akcji przez giełdę kierowana  jest do innego odbiorcy, któremu nie zależy na większości, lecz udziale w zyskach. Myślę, że debiut PKP Cargo wzbudzi duże zainteresowanie. Spółki notowane na giełdzie, w których większościowym akcjonariuszem jest Skarb Państwa, jak pokazuje przykład PZU czy KGHM,  potrafią osiągnąć sukces w kraju i poza jego granicami.

CV

Łukasz Boroń prezesem PKP Cargo został 25 lutego 2013 r. Od lipca 2012 r. jako wiceprezes spółki odpowiadał za jej sprawy finansowe. Jest absolwentem finansów i bankowości w Szkole Głównej Handlowej. Ma dziesięcioletnie doświadczenie w doradztwie przy procesach restrukturyzacji, fuzji i przejęć.

Czy zmiana na stanowisku prezesa PKP Cargo spowoduje rewolucyjne zmiany?

Rewolucja w przypadku tak dużego podmiotu jak PKP Cargo niczego dobrego nie wróży, ale zmiany będą. Nie możemy ich wstrzymać, bo konkurencja nam tego nie wybaczy, a skutki zaniechań zobaczylibyśmy za rok, może dwa. Będziemy kontynuować najważniejsze działania podjęte w czasie, gdy spółką kierował Wojciech Balczun, czyli  m.in. lepsze wykorzystanie zasobów spółki, głównie w zakresie utrzymania taboru czy zarządzania logistyką.  Ostatnie dwa lata mieliśmy żniwa, ale ten rok będzie cięższy.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację