Prognozy mają to do siebie, że są często optymistyczne w czasach prosperity i pesymistyczne w okresie recesji. Teraz jesteśmy w dołku, więc przyszłość polskiej gospodarki rysuje się często w czarnych barwach. Warto jednak wyjść poza bieżące nastroje i stworzyć bilans potencjalnych scenariuszy dla Polski w dłuższym okresie – powiedzmy na dekadę w przód.
Nakreśliłbym dwa scenariusze. Przyznam, że sam jestem w trakcie obserwowania, który scenariusz ma mocniejsze fundamenty. Pierwszy to scenariusz pułapki średniego dochodu, sugerujący, że po dwóch dekadach szybkiego wzrostu dynamika naszego PKB tąpnie. Drugi to scenariusz dalszej konwergencji, wskazujący, że luka technologiczna między Polską i Zachodem będzie dalej się zamykać.
O pułapce średniego dochodu sporo się pisze na świecie od kiedy w 2007 r. pojęcie to rozpowszechnili ekonomiści Banku Światowego Indermit Gill i Homi Kharas (sam pisałem o tym w „Rz"). Pułapka ta oznacza trudność w przejściu z modelu rozwoju opartego na dość prostych motorach wzrostu, takich jak powolne otwieranie na świat, imitowanie zagranicznych innowacji, czy rozwijanie istniejącej bazy przemysłowej, do modelu opartego na wewnętrznych innowacjach. Amerykański ekonomista Barty Eichengreen szacuje, że statystycznie krytyczny moment, kiedy ryzyko takiej pułapki jest najwyższe, to poziom dochodu per capita w wysokości 16-17 tys. dolarów (w cenach z 2005 r.). Polska osiągnęła tę barierę w 2011 r. Gdybyśmy wpadli w pułapkę średniego dochodu, nasz wzrost tąpnąłby z ponad 4 proc. w latach 1991-2010 do ok. 1-2 proc. w kolejnej dekadzie.
Trzeba jednak zauważyć, że większość krajów, które wpadały w pułapkę średniego dochodu, miała wysoki udział inwestycji w PKB, wysoką inflację i niedowartościowany kurs walutowy. Polska zaś ma niski udział inwestycji w PKB, stabilną inflację i zrównoważony kurs. Może więc nie będzie tak źle?
Bardziej optymistyczny dla Polski byłby scenariusz konwergencji. Opiera się on na obserwacji, że wśród krajów podobnych pod względem instytucji społecznych biedniejsi rozwijają się szybciej niż bogatsi. Analizując dane, czynnikami pozwalającymi najlepiej przewidzieć średni wzrost w dłuższym okresie jest początkowy poziom rozwoju danego kraju oraz jego tempo rozwoju w przeszłości. Jeżeli po transformacji Polska rozwijała się w tempie ponad 4 proc., to nawet biorąc pod uwagę nasz potęp w rozwoju oraz spowolnienie krajów, które doganiamy, nie powinniśmy zwolnić bardziej niż do 3-3,5 proc.