Rz: Nie boi się pan, że z pozycji członka zarządu PZU, firmy, w której wszystkie decyzje zapadają w Polsce, przechodzi pan na stanowisko prezesa, ale który będzie tylko wykonawcą zadań delegowanych z Monachium?
Oczywiście właściciele stawiają przede mną zadania i cele biznesowe, z których muszę się wywiązać, ale już jak dojdę do nich, jest sprawą zespołu w Polsce. Ogromnym plusem jest możliwość czerpania z międzynarodowych doświadczeń firmy, która jest obecna w ponad 70 krajach.
Jakie są zatem strategiczne cele, jakie postawili przed panem Niemcy? W jakim tempie ma rosnąć biznes w Polsce?
Mam nadzieję, że sytuacja nie będzie tak trywialna, że wszyscy nagle zaczną obniżać ceny.
Kluczem jest bezpieczeństwo i stabilność biznesu, a nie zwiększanie udziałów każdym kosztem. Wyniki rynku są pod dużą presją. Idealnie, jeśli udałoby się poprawić nasz wynik, ale moją ambicją jest utrzymanie dobrych rezultatów, jakie udało się firmie osiągnąć w dwóch minionych latach. Zysk netto spółek Allianz wyniósł na koniec 2012 roku 167,9 mln zł, wartość zebranej składki to 3,5 mld zł. Grupa zarządza blisko 15 mld zł aktywów.