Chociaż może trzymanie pieniędzy w skarpetach w dzisiejszych czasach to najlepszy sposób na to by uchronić je przed podatkami. Inflacja mizerna – zaledwie 0, 8% więc gotówka na wartości niewiele straci. A i lokaty jakieś takie słabiutkie, więc do banku nie ma, po co zanosić. Za każde 100 złotych dostaniemy po roku średnio 3, 50 zł i jeszcze będziemy musieli od tego zapłacić 19% podatku, czyli 66 groszy. Więc nie zanosimy...
Kont też nie zakładamy. Szczególnie, jeśli mamy niewiele ponad 15 lat lub przeszliśmy już na emeryturę czy rentę. Okazuje się, że rachunku w banku nie ma, co trzeci Polak. Tych młodych banki jakoś specjalnie nie zachęcają a o tych drugich raczej się nie martwią. I dla jednych i dla drugich ważne są koszty utrzymania takiego rachunku, a niestety nawet w przypadku konta teoretycznie „darmowego" znajdzie się jakaś gwiazdka, dzięki której bank będzie zarabiał. Proponuję prowadzenie dalej takiej właśnie polityki wtedy na pewno opuścimy trzecie od końca miejsce w Europie wśród państw najbardziej „ubankowionych".
Panuje wśród wielu Polaków przekonanie, że banki są tylko dla bogatych, że pensja na poziomie 1, 5 tys. czy 2 tys. złotych nie zasługuje na to by przelewać ją na konto. Nasz system prawny cały czas preferuje gotówkę a pracodawca nie może zmusić pracownika, aby ten posiadał konto. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Możliwość wypłacania pensji w gotówce może kusić, aby cześć wynagrodzenia przekazać pod stołem. Ale to już zupełnie inna sprawa.
W Europie jest taki kraj gdzie każdy ma konto. To Dania. To także według Transparency International najmniej skorumpowany kraj na świcie. W Niemczech konta nie ma 2% osób, w Wielkiej Brytanii – 3%. Z kim zatem w Europie możemy się porównać? Pewnie z Włochami. Bo konta w banku nie ma aż 15 milionów mieszkańców Półwyspu Apenińskiego. Co nas jeszcze łączy z Włochami? Równe zamiłowanie do wywiadu skarbowego...
Ernest Bodziuch,