Dajcie nam żyć! (na emeryturze)

Już dawno niczego się tak nie przestraszyłem jak ostatniego raportu ING TFI. Raportu dotyczącego oczywiście naszych emerytur. Coraz pewniejszy jestem tego, że jeśli czegoś nie robimy, na emeryturze będziemy głodować. Dosłownie.

Publikacja: 04.12.2013 05:59

Dajcie nam żyć! (na emeryturze)

Foto: materiały prasowe

ING pokazuje w swoim raporcie przykład młodej nauczycielki, zarabiającej 2500 złotych brutto, która za czterdzieści lat przejdzie na emeryturę. Otrzyma wtedy nominalnie prawie 1700 złotych. Zakładając, że średnioroczna inflacja będzie wynosiła 3 procent, kwota ta realnie sięgnie zaledwie 503 złotych! Proszę sobie teraz odpowiedzieć, po cichu, we własnym sumieniu, tylko szczerze, co z tymi pieniędzmi można zrobić? Szczególnie gdy jest się starym, schorowanym i trzeba wydawać sporo pieniędzy na leczenie.

Wróćmy jednak do czasów, gdy jeszcze jesteśmy młodzi, piękni i wydaje nam się, że będziemy bogaci. Ktoś mógłby powiedzieć: to raport przygotowany pod krytykę reformy OFE, bo ING jest ważnym graczem na tym rynku. Sprawa funduszy jest już jednak, mówiąc kolokwialnie, „pozamiatana" i nic się tu nie zmieni.

Chciałbym jednak, abyśmy zwrócili uwagę na to, ile może ważyć część emerytury wypracowana przez fundusze. Chyba niewielu wie, że do OFE trafia dziś aż 7 razy mniej z naszej pensji niż do ZUS-u. Nie wiem, co musiałoby się stać, aby zarządzający funduszami zagwarantowali nam dzięki tak mizernej składce znacząco większą emeryturę. Hossa na giełdzie musiałaby trwać 50 lat, a WIG30 powinien rosnąć rokrocznie o co najmniej 30 procent. W ciemno mogę stawiać, że procentowa stopa zwrotu wypracowana przez OFE i tak będzie wyższa niż to, co da nam ZUS, ale co z tego?

I tu wracam do tytułu mojego felietonu. Dajcie żyć. A mówiąc konkretniej: Dajcie nam narzędzia do samodzielnego oszczędzania na emeryturę. Pozwólcie nam odkładać samodzielnie, bo jeśli ZUS zbankrutuje za 8 lat (a tak twierdzą niektórzy), to będziemy skazani tylko na siebie. Choć patrząc na raport ING i tak już jesteśmy skazani na siebie. Że niby mamy możliwości oszczędzania? Że istnieją IKE i IKZE? Nie wiem, które powiedzenie będzie tu lepiej pasowało: „śmiech na sali" czy „koń by się uśmiał"? Tylko 1,75 procent Polaków aktywnych zawodowo odkłada tam pieniądze na emeryturę.  Dlaczego? Bo nie ma w nich nic specjalnego, co by do tego zachęcało.

Dotacja z budżetu do emerytur wyniosła w zeszłym roku ponad 40 miliardów złotych. Za trzy lata zabraknie nam już 70 miliardów złotych. Może te 8 lat to jednak realna przepowiednia? Proszę więc jeszcze raz: dajcie nam oszczędzać na emeryturę. Polacy potrafią wykorzystywać stworzone warunki. Będą więc oszczędzać. Choć może nie do Was, ale do Nas samych powinienem zaapelować. Śpieszmy się odkładać pieniądze, tak szybko mogą się przydać.

Ernest Bodziuch dziennikarz ekonomiczny Polsat Biznes

ING pokazuje w swoim raporcie przykład młodej nauczycielki, zarabiającej 2500 złotych brutto, która za czterdzieści lat przejdzie na emeryturę. Otrzyma wtedy nominalnie prawie 1700 złotych. Zakładając, że średnioroczna inflacja będzie wynosiła 3 procent, kwota ta realnie sięgnie zaledwie 503 złotych! Proszę sobie teraz odpowiedzieć, po cichu, we własnym sumieniu, tylko szczerze, co z tymi pieniędzmi można zrobić? Szczególnie gdy jest się starym, schorowanym i trzeba wydawać sporo pieniędzy na leczenie.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację