Publiczna pomoc, prywatne pieniądze

Huragan, Ukraina, skok na oszczędności emerytalne – w efekcie ciekawy dokument przeszedł w tym tygodniu bez echa.

Publikacja: 08.12.2013 11:43

Publiczna pomoc, prywatne pieniądze

Foto: Archiwum

Mam na myśli raport UOKiK o pomocy publicznej w 2012 roku. Raz na rok Urząd zbiera w jednym miejscu wszystko to, co należy zakwalifikować jako pomoc publiczną, czyli pomoc dla podmiotów gospodarczych opłaconą przez podatników czyli z prywatnych pieniędzy.

Co roku jest to ponad 20 mld złotych – głównie w postaci dotacji i ulg podatkowych - czyli kwota znacząca w skali budżetu, równa ponad połowie wpływów z podatku PIT (39,8 mld zł w 2012 roku) i niewiele mniej niż wpływy z CIT. Pomoc wypłaconą w 2012 roku Urząd wyliczył na 20,4 mld zł, ale do tego należy doliczyć  tak zwaną pomoc de minimis, wartą następne ponad 4  mld zł. Ponieważ wpływy z CIT wyniosły w ubiegłym roku 25,1 mld zł, przedsiębiorcy odzyskali co wpłacili, oczywiście nie ci sami. W sumie przez 5 lat prawie 100 mld złotych, niewiele mniej niż rząd  zabiera na drobne wydatki przedwyborcze z funduszy emerytalnych.

Kto w takim razie dopieszczony został przez podatników? Na liście 10 największych beneficjentów (poza transportem, który liczony jest oddzielnie) 7 to firmy państwowe lub kontrolowane przez władze publiczne. W transporcie również tradycyjnie najwięksi są państwowi – Intercity (548 mln zł) i Przewozy Regionalne (900 mln zł). To  bardzo ciekawe. Bilety na Intercity są już  trzy, cztery i pięć razy droższe od Polskiego Busa, firma bierze pół miliarda dotacji i jeszcze mimo to produkuje straty.

Jednak   sektor państwowy bierze  tylko jedną  piątą  całości – trudno powiedzieć jakim cudem patrząc na największych beneficjentów. Być może dlatego, że w sumie beneficjentów było ...68 tysięcy.  Ponieważ ponad połowę pomocy publicznej skasowały duże firmy widać, że do państwowych ochoczo dołączają prywatne.

Kto jest kingmakerem w Polsce? Prezes PFRON (formalnie rzecz biorąc rozdaje prawie 3 mld złotych rocznie), szefowa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, marszałkowie województw i minister gospodarki – każdy po ponad 2 miliardy. Kto bierze kasę – różni tacy. 2 miliardy energetyka i ciepłownictwo, miliard ochroniarze i detektywi, producenci towarów z gumy i tworzyw 0,7 mld zł, podobnie „producenci wyrobów z pozostałych mineralnych surowców niemetalicznych",  ponad 0,6 mld zł motoryzacja, niewiele mniej  „nadawcy programów ogólnodostępnych i abonamentowych" czyli głównie (wyłącznie?) telewizja i radio państwowe. Bardzo duże kwoty tkwią w Innowacyjnej Gospodarce – unijnym programie operacyjnym, mniejsze ale ciekawe w programie Infrastruktura i Środowisko. Na  przykład  po  50 -100 mln zł skasowały cztery firmy zajmujące się  transportem kontenerowym uczenie nazywanym intermodalnym.

I  jak zawsze ten rzetelny i ciekawy raport ma  fundamentalną słabość. Nie zajmuje się oceną, czy cała ta pomoc ma sens. Czy na przykład ma sen pompowanie 1 mld złotych w firmy ochroniarskie, które zatrudniają – co zawsze mnie wzrusza - głównie niepełnosprawnych. Albo 400 mln w LOT. Albo 1,5 miliarda  w koleje państwowe? Albo kilka miliardów w  innowacyjne inwestycje?  UOKiK wyłącznie ocenia, czy pomoc publiczna wpływa na konkurencję i  w ostatnim raporcie właściwie dochodzi do wniosku, że nie wpływa, czyli nie szkodzi. Dziwne i mało przekonywujące.

Mam na myśli raport UOKiK o pomocy publicznej w 2012 roku. Raz na rok Urząd zbiera w jednym miejscu wszystko to, co należy zakwalifikować jako pomoc publiczną, czyli pomoc dla podmiotów gospodarczych opłaconą przez podatników czyli z prywatnych pieniędzy.

Co roku jest to ponad 20 mld złotych – głównie w postaci dotacji i ulg podatkowych - czyli kwota znacząca w skali budżetu, równa ponad połowie wpływów z podatku PIT (39,8 mld zł w 2012 roku) i niewiele mniej niż wpływy z CIT. Pomoc wypłaconą w 2012 roku Urząd wyliczył na 20,4 mld zł, ale do tego należy doliczyć  tak zwaną pomoc de minimis, wartą następne ponad 4  mld zł. Ponieważ wpływy z CIT wyniosły w ubiegłym roku 25,1 mld zł, przedsiębiorcy odzyskali co wpłacili, oczywiście nie ci sami. W sumie przez 5 lat prawie 100 mld złotych, niewiele mniej niż rząd  zabiera na drobne wydatki przedwyborcze z funduszy emerytalnych.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację