Po dwóch latach silnego spowolnienia w niektórych krajach i branżach Unia Europejska – w tym Polska – powraca powoli na ścieżkę zadowalającego tempa wzrostu gospodarczego. Wzrost staje się przy tym stabilny. Pod tymi dwoma kluczowymi względami Europa w najbliższych dwóch latach przestanie być chorą częścią gospodarki światowej.
Polska nadgania
W 2014 r. oczekuję w naszym kraju wzrostu PKB w tempie około 3 proc., a dokładniej 3 +/-0,5 proc. Byłaby to znaczna poprawa w porównaniu ze wzrostem równym 1,6 proc. w roku 2013. Jednak w kraju doganiającym inne, jakim jest Polska, zadowalające byłoby tempo wyższe: 4 +/-0,5 proc. lub więcej.
Udział eksportu netto w tym wzroście będzie prawdopodobnie nadal duży, głównie z trzech powodów: nadal niskiego popytu krajowego (choć nieco wyższego niż w 2013 r.), wyższego poziomu PKB w krajach UE oraz nadal wysokiej konkurencyjności polskiej oferty eksportowej (dzięki dość słabemu złotemu i niskim jednostkowym kosztom pracy). Inflacja i stopy procentowe pozostaną niskie.
W ostatnich kilku latach dwa sektory polskiej gospodarki ucierpiały szczególnie dotkliwie: budownictwo oraz przemysł samochodowy. One też odczują poprawę.
Chciałbym zwrócić uwagę na niemal zerowy wzrost realnych rent i emerytur w 2014 r., co mocno ograniczy wzrost konsumpcji prywatnej. Ale odbudowa zapasów i wzrost inwestycji publicznych będą pobudzać popyt inwestycyjny. W Polsce inwestycje finansowane z funduszy UE to ok. 10 proc. wszystkich wydatków inwestycyjnych. Inwestycje finansowane ze źródeł krajowych, głównie prywatnych, to ok. 80 proc. wydatków. Pozostałe ok. 10 proc. to bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Inwestycje publiczne wynosiły przed wejściem Polski do UE ok. 15 proc. wszystkich inwestycji. W ostatnich latach ten udział wzrósł do 20–25 proc.