Gdy dajemy się ponosić emocjom, możemy niechcący odsłonić swoje słabe strony i intencje, które wolelibyśmy pozostawić ukryte. To właśnie przydarzyło się wiceprzewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) Witoldowi Grabosiowi, gdy pisał polemikę z moim tekstem „Radio dla bogatych" („Rzeczpospolita" z 2 stycznia). Odpowiedź na jego artykuł („Radio dla wszystkich, ale bogatsze!", „Rz" z 16 stycznia), niestety pełen manipulacji, zacznę od celnego komentarza internauty: „Wprowadzanie dziś radia cyfrowego DAB+ przypomina „wynalezienie" i produkowanie w Polsce magnetowidu VHS marki Kasprzak w końcówce lat 80. Zdecydowanie za późno... Gdyby DAB+ miało obniżyć koszty, to prywatni nadawcy byliby pierwszymi zainteresowanymi (...)".
Witold Graboś uporem, z którym próbuje bronić kwestionowanych przeze mnie decyzji KRRiT i zarządu Polskiego Radia (PR) o wydaniu dziesiątków milionów złotych na rozpoczęcie eksperymentu z nadawaniem w systemie DAB+, jedynie potwierdza te obawy. Widać bowiem, że członkowie KRRiT, państwowej instytucji regulacyjnej, która ma dbać o bezpieczny i zrównoważony rozwój rynku i o ład medialny, w którym brane winny być pod uwagę interesy różnych stron, angażują się całkowicie jednostronnie i chcą niebezpiecznie ingerować w równowagę rynku.
W dodatku zamiast dbać o rzetelne prowadzenie debaty publicznej, manipulują danymi i wprowadzają w błąd, np. nie informując wyraźnie, jak bardzo faktyczne koszty cyfryzacji obciążyłyby całe społeczeństwo. (...)
Bez planu
Nie występuje ?przeciwko cyfryzacji, jednak jestem zdania, że jest nam potrzebna w kraju rzetelna dyskusja na ten temat. Długo można mówić o zaletach radia cyfrowego, które może totalnie zmienić cały rynek. Jednak trzeba również powiedzieć? społeczeństwu, z jakimi wiąże się to kosztami. Takiej rzetelnej dyskusji mi brakuje.
Źle zorganizowany start emisji w systemie DAB+ w Polsce może narazić kraj na znaczne straty