Czasy, kiedy masowo kupowało się mieszkania na etapie dziur w ziemi, a następnie odsprzedawało „z górką", dawno minęły. Wciąż jednak wiele osób stara się w ten sposób zarobić. W internecie można więc znaleźć wiele tego typu ofert, a tuż po tym, jak nowy budynek zaczyna być zasiedlany, na balkonach pojawiają się bannery z ofertą bezpośredniej sprzedaży. Dziś jednak same pieniądze i chęci nie wystarczą. Potrzebna jest jeszcze spora wiedza na temat rynku mieszkaniowego i dużo szczęścia.
Czy odsprzedaż jest więc wciąż opłacalna? Zdania analityków rynku nieruchomości są podzielone. Większość z nich uważa, że można zarobić na cesji praw, ale tylko w wypadku mieszkań na osiedlach, które cieszą się dużym wzięciem. Chodzi głównie o te w dobrej lokalizacji, ze świetną komunikacją czy położone blisko terenów zielonych.
Inaczej sprawa wygląda w wypadku bloków położonych na peryferiach, daleko od centrum. Tam raczej na odsprzedaży dużo zarobić się nie da. O wiele trudniej będzie też znaleźć chętnych na lokal.
Nie zawsze też deweloperzy chętnie godzą się na zmianę klienta. Sami chcą przecież zarobić, a obecnie na brak potencjalnych klientów zdecydowanie nie mogą narzekać. Mieszkania sprzedają się bowiem jak świeże bułeczki. W wielu umowach deweloperskich można znaleźć zastrzeżenia co do cesji.
Coraz więcej osób woli jednak poczekać do zakończenia budowy bloku, wykończyć lokal i dopiero go sprzedać z zyskiem. W tym wypadku również istnieje spore ryzyko.