Przecież tam kryzys i dramatyczny poziom zadłużenia, a my sobie bezpiecznie rośniemy za unijne pieniądze....
Odpowiedź jest prosta: wysokość oprocentowania obligacji jest pochodną oceny ryzyka niewypłacalności. ?No i widocznie inwestorzy uważają, ?że w razie zawirowań gospodarczych ?– czy to wewnętrznych, czy zewnętrznych – większe są szansę odzyskania pieniędzy od rządów Portugalii ?czy Hiszpanii niż od naszego.
Oczywiście to przede wszystkim zasługa dobrodziejstwa obecności w strefie euro. Jeszcze trzy lata temu wspólna waluta wydawała się przekleństwem państw z tzw. peryferiów eurolandu. Teraz, mając za sobą siłę Europejskiego Banku Centralnego i mechanizmy pomocowe mające zapewnić finansowanie w przypadku problemów, korzystają z niskich stóp procentowych.
Trzeba też jednak pamiętać o reformach, które wprowadzili niedoszli eurobankruci. Dzięki nim analitycy oczekują przynajmniej ustabilizowania się poziomu zadłużenia i wyraźnego przyspieszenia wzrostu gospodarczego, choć oczywiście tempo zwyżki PKB nie będzie oszałamiające.
Tymczasem my, pozostając poza strefą euro, wciąż jesteśmy małą gospodarką, mocno narażoną na wszelkie wahania europejskiej i światowej koniunktury. W dodatku nasze zadłużenie szybko rośnie, a na reformy mogące ten proces powstrzymać rządzący nie mają pomysłu. Bo upaństwowienie oszczędności emerytalnych zgromadzonych w OFE żadnych problemów nie rozwiązuje, lecz tylko przesuwa o kilka–kilkanaście lat konieczność podjęcia większych zmian.