Pokarmy święcą tu głównie kobiety z dziećmi. Moja wioska jest malutka, ale patrząc na kościółek wypełniony dziećmi i młodymi mamami można było zapomnieć, że istnieje problem demograficzny.
Niestety, Podkarpackie, przez lata w czołówce, jeśli chodzi o przyrost naturalny i demografię, teraz zaczyna mieć problemy. GUS kilka dni temu opublikował statystykę regionów za 2013 rok, z której wynika, że na Podkarpaciu liczba ludności zaczęła się zmniejszać. Obniżył się przyrost naturalny (choć jest nadal dodatni), natomiast zwiększyła niemal dwukrotnie migracja wewnętrzna i zagraniczna.
Powstaje pytanie, dlaczego region często stawiany jako wzór dla t.zw. Polski B jeśli chodzi o tworzenie szans ekonomicznych i społecznych (specjalne strefy ekonomiczne i inwestycje zagraniczne, przemysł lotniczy, informatyka, turystyka, żywność regionalna) nagle traci ludzi.
Zacznijmy od zatrudnienia. Wskaźnik wynosi poniżej 50 procent i obniża się. Liczba bezrobotnych natomiast gwałtownie wzrosła, o 10 procent w ciągu roku. Stopa bezrobocia (według BAEL) w IV kwartale 2013 roku była najwyższa w kraju i wyniosła 15,2 procent. Czyli nie mamy armat.
Mimo, że inne wskaźniki są całkiem dobre. Produkcja przemysłowa wzrosła o ponad 8 procent, niemal najwięcej w kraju. Rentowność netto przedsiębiorstw jest najwyższa w Polsce – prawie 6 procent. Rośnie produktywność, więc płace w przedsiębiorstwach wzrosły też najwięcej w Polsce – o 4,4 procent. Gorzej w rolnictwie – plony są tu ze względu na niezbyt korzystne warunki glebowe i stosunkowo niską kulturę rolną nadal na ogół znacznie niższe niż w Polsce.