Ten polskiego pochodzenia absolwent warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej bardzo skutecznie realizuje to, co podnosi litewskie bezpieczeństwo energetyczne. Przy ślamazarnej budowie polskiego gazoportu (ma ruszyć w połowie 2015 r), litewski terminal w Kłajpedzie, to ekspresowa inwestycja. Niewierowicz w czerwcu ubiegłego roku zatwierdził wszystkie niezbędne dokumenty i dziś Koreańczycy już budują dla Litwy pierwszy gazowiec a terminal ruszy w styczniu przyszłego roku.
Niewierowicz kończy negocjacje z największym dostawcą LNG na świecie - koncernem z Kataru, który zgodził się sprzedać Litwie gaz i to taniej niż kupuje teraz od Rosjan. Polska kupować będzie z Kataru gaz drogo. Wprawdzie prowadzone są rozmowy o obniżce ceny, ale podpisana w pośpiechu w 2009 r umowa jest trudna do zmiany. Nie wiadomo też czy uda się renegocjować umowę z Gazpromem. Czyli same sukcesy naszych negocjatorów. Litwini natomiast długo z Rosjanami wojowali i w końcu dostali od Rosjan zniżkę i to dużą.
Do tego Jarosław Niewiarowicz już zaprosił do Kłajpedy sąsiadów w Łotwy, który szukają alternatywy dla rosyjskiego gazu. Zapewnił, że warunki korzystania z terminalu będą dla Łotyszy bardzo korzystne. Nie słyszałam natomiast, byśmy do Świnoujścia zapraszali sąsiadów, który choć trochę zmniejszą koszty tej koszmarnie drogiej inwestycji.
Skuteczność Jarosława Niewierowicz może więc budzić zazdrość i pytanie dlaczego u nas nie ma takiego ministra. Czy brak resortu, który odpowiada tylko za energetykę nie jest błędem. Ministerstwa energetyki są w wielu krajach, co podkreśla wagę tej branży w gospodarce.
Dziś szczególnie dobrze widać, że rozproszenie kompetencji i brak lidera w energetyce powoduje chaos. Polska nie ma tu ani taktyki postępowania ani strategii; ani człowieka skutecznego w działaniu.