Wmawianie, że jak nie posegreguję śmieci, to efekt cieplarniany podniesie morza i zaleje Holandię, przypomina straszenie dziecka, że jak nie zje kaszki, to wpadnie wilk i go pożre. Czyli wciskanie kitu w dobrych intencjach. Żeby było jasne – nie mam nic przeciwko rozsądnemu pozbywaniu się odpadków, ale po to, żeby było czysto, a nie dlatego, że ratuje planetę. Argument, że jeżdżąc hybrydą, ocalam białe misie, obraża mój rozsądek. Po pierwsze proces produkcji skomplikowanych baterii do hybryd wyjątkowo rujnuje zasoby naturalne. A mimo to kierowca hybrydy uśmiecha się głupkowato, przekonany, że jest eko. Nie jest. Jest tylko dowodem na to, jak łatwo manipulować ludźmi. Po drugie, białe misie to jedne z najokrutniejszych i najkrwawszych istot stąpających po ziemi i powieka mi nie drgnie, jeśli ostatecznie znikną, nawet w tekstach głupich piosenek. A farmy wiatrowe? Jakoś mało widuje się informacji, ile tysięcy ton stali, miedzi i tworzyw sztucznych potrzeba na zbudowanie tych monstrów, których wydajność (jeśli akurat wieje wiatr) jest taka, że jeden wiatrak potrafi uruchomić drugi wiatrak. A także, czy to się w ogóle opłaca i komu? Pomijam już względy estetyczne. Przecież naturalny krajobraz z nasadzonymi gigantami mielącymi ptaki jest tym samym, co obraz Rafaela zapryskany sprayem.
Gdzieś usłyszałem, że plastikowe torby zatruwają naszą planetę. Nieścisłość, a dokładniej – kłamstwo. Zaśmiecają, ale nie zatruwają. Otóż opakowania z tworzyw sztucznych rozpowszechniły się szeroko właśnie z tego powodu, że nie wchodzą w reakcje z wodą, z naszym ciałem, z gruntem. Dlatego je wymyślono. Jeden dzieciak defekujący w basenie bardziej zatruwa tę wodę niż wszystkie opakowania od lodów, które zjadł w życiu. Czasami faktycznie jakaś foka połknie torebkę, udusi się i nie zdąży być pożarta przez białego misia. Zdarza się. Najbardziej żałują tego te misie. Tłumaczenie, że torbę plastikową potrafi całkowicie zastąpić papierowa, jest kłamstwem. A pół arbuza? Plastikową przeniosę, papierowa rozmoknie.
W tej całej aferze „Zbierzmy śmieci – uratujemy Ziemię" zdumiewa arogancja wobec samej przyrody. Sami załatwimy sprawę? Odrobina pokory. Przyroda, jak to przyroda, co jakiś czas przypomina, kto tu naprawdę rządzi (wulkan Krakatau, tsunami). Nasza planeta charakteryzuje się pewną skłonnością do ciągłych zmian. I jeśli morze ma zalać Holandię, to zaleje.
Niezależnie, ile posegregujemy opakowań. Chociaż fakt, że zaleje Holandię trochę czystszą.
Krzysztof Jaroszyński, aktor, satyryk