W ocenie fiskalizmu bazującej na danych ankietowych uwzględniałbym jednak pewną poprawkę. Chyba każdy podatnik jest zwykle niezadowolony z tego, ile płaci podatków. Najchętniej by zapłacił połowę, a jeszcze lepiej – połowę tej połowy. Trzeba pamiętać, że obciążenia podatkowe wynikają jednak z zobowiązań finansowych państwa. My wciąż głęboko przebudowujemy gospodarkę, a chcąc wykorzystać środki unijne, musimy angażować też środki własne. Jest to więc jedna z przyczyn wzrostu zadłużenia, co się przekłada i na poziom fiskalizmu. Natomiast inną sprawą jest wielkość zadłużenia, jego racjonalność, ściągalność podatków i wynikająca z tych trzech zmiennych wysokość stawek podatkowych, a inną plątanina przepisów. Przedsiębiorców, zwłaszcza małych, nie stać na drogich doradców podatkowych. Z kolei samodzielne poruszanie się po polu minowym przepisów jest biznesowo niebezpieczne.
Bycie przedsiębiorcą ?jest w Polsce wyzwaniem?
Wyzwaniem jest wszędzie. Natomiast w naszym kraju w stosunku do właściciela firmy zbyt niski wydaje się chyba poziom tolerancji błędu, i to przez różnych interesariuszy. Skomplikowane przepisy często tworzą niezawinione przez przedsiębiorcę problemy i uchybienia. A to niejednokrotnie powoduje różnego rodzaju kontrole, kary i w efekcie – kłopoty finansowe skutkujące ograniczeniem aktywności spółki albo wręcz jej upadłością. Raport na bardzo odległych pozycjach sytuuje sprawność naszego systemu prawnego w rozstrzyganiu sporów pomiędzy przedsiębiorcami czy łatwość zaskarżania przez tę grupę przepisów lub działań władz (miejsca w okolicach 110. pozycji). Naszemu społeczeństwu potrzeba większego otwarcia na racjonalne ryzyko, które jest koniecznym warunkiem innowacji. W Polsce niestety częste jest piętnowanie nawet za jedną porażkę. To nie pomaga innowacyjnej przedsiębiorczości, która zwykle wymaga podejmowania ponadprzeciętnego ryzyka, a dostępność kapitału podwyższonego ryzyka w Polsce jest przez raport oceniana nisko – jesteśmy na 99. pozycji.
Raport wyżej klasyfikuje inne kraje postkomunistyczne. Bardziej konkurencyjni są nie tylko Czesi, ale także Litwa, Łotwa i Estonia.
Na pewno kwestią wartą głębszej refleksji jest to, że już od paru lat jesteśmy gdzieś na początku czwartej dziesiątki rankingu i nie tylko nie widać poprawy, ale wręcz trzeba mówić o – wprawdzie bardzo delikatnym, ale jednak – spadku. Część krajów postsocjalistycznych zajmuje też w tym rankingu wyższe lokaty niż my. Oceniając to miejsce, nie sposób też nie zauważyć, że kraj aspirujący do grona 20 najsilniejszych gospodarek świata otwiera dopiero czwartą dziesiątkę w tym rankingu. Oceniając te wyniki, nie bądźmy też dla odmiany przesadnie krytyczni. Wspominałem, że raport wykorzystuje dwa rodzaje danych – tzw. dane twarde i oparte na ankietach. Oceny ankietowe mają oczywiście istotny komponent subiektywny. I gdyby ten element przeanalizować dokładniej, to trzeba by zapytać, czy w tych subiektywnych ocenach w przypadku Polski nie widać elementów pesymizmu. Raport pokazuje bowiem wyraźnie, że w tzw. twardych danych jesteśmy często na znacznie wyższych pozycjach niż we wskaźnikach ankietowych.