Magia prywatnych wycen

Xiaomi, prywatna chińska firma produkująca smartfony, w ostatnim tygodniu bardzo często gościła w technologicznych ?i finansowych mediach.

Publikacja: 03.11.2014 07:19

Magia prywatnych wycen

Foto: ROL

Powód był oczywisty: według firmy badawczej IDC istniejący od 2010 roku start-up w trzecim kwartale 2014 roku zajął trzecią pozycję na światowym rynku producentów smartfonów.

Trzecią pozycję Xiaomi miał zaledwie kilka godzin, bo tego samego dnia, w którym IDC opublikowało kwartalny raport o smartfonach, inna chińska firma – Lenovo – ogłosiła, że sfinalizowała warte 2,9 mld dolarów przejęcie Motorola Mobility od Google. Gdy połączy się liczbę smartfonów sprzedanych przez Lenovo i Motorolę w trzech letnich miesiącach, to okazuje się, że Xiaomi spada na czwarte miejsce.

Produkcja smartfonów i tabletów ?jest obserwowana przez inwestorów. Od danych publikowanych przez firmy badawcze i samych producentów zależy kurs giełdowy wielu spółek. I tych bezpośrednio produkujących urządzenia, i tych, które są wielkimi dostawcami podzespołów.

Xiaomi, jako firma prywatna, nie musi się martwić o bieżącą giełdową wycenę akcji. Ale jej sukcesy wpływają na wycenę wartości spółki. Gdy w lipcu chiński start-up pozyskał od inwestorów finansowych 216 mln dolarów, wycena wyniosła 4 mld dolarów. Dwa miesiące później, w kolejnej rundzie finansowania, wzrosła do 10 mld dolarów. Podobno ostatnio spółka odrzuciła kolejną ofertę podniesienia kapitału, w której wyceniono ją na 30 mld dolarów i szuka chętnych, którzy objęliby akcje po cenie pozwalającej wycenić Xiaomi na 40 mld dolarów.

Te manewry z wyceną to nic innego, jak przygotowania firmy do publicznej oferty. Kiedy ona nastąpi, trudno przewidzieć. Na razie szansę na zrobienie biznesu z firmą miały banki, które na trzy lata pożyczyły spółce w sumie 1 mld dolarów. Liczba chętnych była imponująca. Konsorcjum składa się z 29 banków z całego świata i jest o siedem banków większe niż to, które w ubiegłym roku pożyczyło Alibabie 8 mld dolarów. Banki liczą, że gdy Xiaomi zdecyduje się na IPO, to wybierając oferujących będzie pamiętało, kto pożyczył jej pieniądze.

W historii Xiaomi jest jeszcze jeden smaczek. Firma po zdetronizowaniu Samsunga jest największym dostawcą smartfonów na chińskim rynku. Przed laty, gdy Nokia straciła pierwszą pozycję na chińskim rynku komórek, zaczęły się kłopoty fińskiej firmy, które ostatecznie pchnęły jej dział telefonów komórkowych w ręce Microsoftu. Za jakiś czas sięokaże, czy chińska detronizacja Samsunga będzie miała globalne konsekwencje.

Autor jest publicystą ekonomicznym

Powód był oczywisty: według firmy badawczej IDC istniejący od 2010 roku start-up w trzecim kwartale 2014 roku zajął trzecią pozycję na światowym rynku producentów smartfonów.

Trzecią pozycję Xiaomi miał zaledwie kilka godzin, bo tego samego dnia, w którym IDC opublikowało kwartalny raport o smartfonach, inna chińska firma – Lenovo – ogłosiła, że sfinalizowała warte 2,9 mld dolarów przejęcie Motorola Mobility od Google. Gdy połączy się liczbę smartfonów sprzedanych przez Lenovo i Motorolę w trzech letnich miesiącach, to okazuje się, że Xiaomi spada na czwarte miejsce.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację