Do tego dziesiątki tysięcy fanów na branżowych targach. A takich imprez, choć ciągle jest ich niezbyt wiele, sukcesywnie przybywa. Plus półtora miliarda złotych rocznych obrotów dla całej branży gier komputerowych. Wskaźniki te z roku na rok idą w górę, a i tak stanowią jedynie niewielki ułamek światowego rynku tzw. gamingu, którego wartość już rok temu sięgnęła blisko 100 mld dol.

Nic dziwnego, że producenci gier, w tym coraz więcej rodzimych firm, mając wizję milionowych zysków, wprowadzają z impetem kolejne tytuły na polski rynek, a eksperci zapewniają, że branża ta ciągle ma w naszym kraju ogromny potencjał.

Nie bez znaczenia są tu korzystne wskaźniki makroekonomiczne – na ogólnych wynikach sprzedaży pozytywnie odbije się prognozowany w tym roku 3,4-proc. wzrost PKB w Polsce. Koniunktura w gospodarce jest dobra: według raportu Grant Thornton menedżerowie w naszym kraju liczą na poprawę wyników swojego biznesu w 2015 r. Od ostatniego półrocza, choć nasze zarobki nie idą ostro w górę, dzięki deflacji stać nas na coraz więcej. Lekką ręką możemy więc wydawać na rozrywkę. A tu jest wiele możliwości: możemy iść do kina lub do teatru. Albo możemy zostać w domu i oglądać telewizję. Albo zanurzyć się w cyberświecie i grać całymi dniami i nocami. To oczywiste, że z dobrej passy w gospodarce skorzystają również producenci i sprzedawcy gier, wyciągając z kapelusza kolejne porcje pożywki dla homo ludens uzależnionego od monitorów komputerów i ekranów smartfonów.