I pewnie nikogo to nie zdziwi, że tak jest nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach na świecie. W tym także w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracownicy od lat mają na podorędziu mnóstwo poradników szkolących z asertywności i skutecznych sposobów negocjacji –tak przydatnych przy rozmowach o podwyżce. Tymczasem niedawne badania amerykańskiej firmy publikującej raporty płacowe, PayScale, dowodzą, że prawie co drugi pracownik w USA (konkretnie 43 proc.) nigdy nie prosił o podwyżkę. Wprawdzie co trzeci z tej grupy stwierdził, że nawet nie musiał prosić, bo pracodawca sam mu ją przyznał, ale dla większości negocjacje wynagrodzenia są tak krępujące, że z nich rezygnują. Często w obawie, że okażą się zbyt nachalni, albo nawet stracą pracę.
Amerykańskie wyniki na pierwszy rzut oka są prawie takie same jak te z polskich badań przeprowadzonych w połowie ubiegłego roku przez TNS na zlecenie portalu rekrutacyjnego Pracuj. Prawie połowa – bo 48 proc. Polaków przyznało w nich, że nigdy nie rozmawiało z szefem o wzroście swego wynagrodzenia. Wygląda więc na to, że w negocjacjach płacowych dorównujemy Amerykanom. Niestety, w rzeczywistości odsetek tych, którzy nigdy nie prosili o podwyżkę jest znacznie wyższy, bo tylko 38 proc. badanych Polaków deklaruje, że sami zainicjowali rozmowy o wzroście swego wynagrodzenia. Zdecydowana większość- bo 75 proc. wszystkich ankietowanych (w tym część tych, którzy sami prosili o podwyżkę) uważa, że to pracodawca powinien zaproponować wyższe wynagrodzenie- jeśli pracownik na nie zasługuje.
Być może to właśnie dlatego pozostajemy w Europie jednym z krajów o najtańszej sile roboczej. W dodatku ta bierność wpływa też na negocjacje wysokości podwyżki- ponad jedna trzecia woli poczekać na propozycje szefa.
Tymczasem badania PayScale, które objęły 31 tys. pracowników w USA, pokazują, że zabieganie o swoje interesy popłaca. Niemal połowa tych, którzy poprosili o podwyżkę twierdzi, że dostali taką, jaką chcieli, a co czwarty dostał część z wnioskowanej kwoty. Z odmową spotkała się kolejna jedna czwarta ankietowanych.
Co ciekawe, badanie wykazało, iż szanse na podwyżkę i to w pożądanej wysokości rosną wraz z wysokością wynagrodzenia. 70 proc. osób z zarobkami powyżej 150 tys. dolarów rocznie dostało pełną oczekiwaną kwotę, podczas gdy wśród pracowników zarabiających 10-20 tys. dolarów rocznie ten odsetek wyniósł tylko 25 proc. Wygląda to na paradoks, skoro pożądana podwyżka dla dobrze zarabiającego pracownika oznacza na pewno wyższy koszt, niż wzrost płac tych gorzej wynagradzanych. Jednak w praktyce wyższe zarobki wiążą się zwykle z lepszymi kwalifikacjami i większą wartością dla firmy- o takich ludzi pracodawcy są gotowi powalczyć i to nawet większym kosztem. Szczególnie wtedy, gdy grozi im utrata pracownika.