Podwyżka dla odważnych

Większość pracowników na pytanie, czy są zadowoleni ze swego wynagrodzenia odpowiada przecząco.

Publikacja: 14.01.2015 11:55

Anita Błaszczak

Anita Błaszczak

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

I pewnie nikogo to nie zdziwi, że tak jest nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach na świecie. W tym także w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracownicy od lat mają na podorędziu mnóstwo poradników szkolących z asertywności i skutecznych sposobów negocjacji –tak przydatnych przy rozmowach o podwyżce. Tymczasem niedawne badania amerykańskiej firmy publikującej raporty płacowe, PayScale, dowodzą, że prawie co drugi pracownik w USA (konkretnie 43 proc.) nigdy nie prosił o podwyżkę. Wprawdzie co trzeci z tej grupy stwierdził, że nawet nie musiał prosić, bo pracodawca sam mu ją przyznał, ale dla większości negocjacje wynagrodzenia są tak krępujące, że z nich rezygnują. Często w obawie, że okażą się zbyt nachalni, albo nawet stracą pracę.

Amerykańskie wyniki na pierwszy rzut oka są prawie takie same jak te z polskich badań przeprowadzonych w połowie ubiegłego roku przez TNS na zlecenie portalu rekrutacyjnego Pracuj. Prawie połowa – bo 48 proc. Polaków przyznało w nich, że nigdy nie rozmawiało z szefem o wzroście swego wynagrodzenia. Wygląda więc na to, że w negocjacjach płacowych dorównujemy Amerykanom. Niestety, w rzeczywistości odsetek tych, którzy nigdy nie prosili o podwyżkę jest znacznie wyższy, bo tylko 38 proc. badanych Polaków deklaruje, że sami zainicjowali rozmowy o wzroście swego wynagrodzenia. Zdecydowana większość- bo 75 proc. wszystkich ankietowanych (w tym część tych, którzy sami prosili o podwyżkę) uważa, że to pracodawca powinien zaproponować wyższe wynagrodzenie- jeśli pracownik na nie zasługuje.

Być może to właśnie dlatego pozostajemy w Europie jednym z krajów o najtańszej sile roboczej. W dodatku ta bierność wpływa też na negocjacje wysokości podwyżki- ponad jedna trzecia woli poczekać na propozycje szefa.

Tymczasem badania PayScale, które objęły 31 tys. pracowników w USA, pokazują, że zabieganie o swoje interesy popłaca. Niemal połowa tych, którzy poprosili o podwyżkę twierdzi, że dostali taką, jaką chcieli, a co czwarty dostał część z wnioskowanej kwoty. Z odmową spotkała się kolejna jedna czwarta ankietowanych.

Co ciekawe, badanie wykazało, iż szanse na podwyżkę i to w pożądanej wysokości rosną wraz z wysokością wynagrodzenia. 70 proc. osób z zarobkami powyżej 150 tys. dolarów rocznie dostało pełną oczekiwaną kwotę, podczas gdy wśród pracowników zarabiających 10-20 tys. dolarów rocznie ten odsetek wyniósł tylko 25 proc. Wygląda to na paradoks, skoro pożądana podwyżka dla dobrze zarabiającego pracownika oznacza na pewno wyższy koszt, niż wzrost płac tych gorzej wynagradzanych. Jednak w praktyce wyższe zarobki wiążą się zwykle z lepszymi kwalifikacjami i większą wartością dla firmy- o takich ludzi pracodawcy są gotowi powalczyć i to nawet większym kosztem. Szczególnie wtedy, gdy grozi im utrata pracownika.

Choć dla polskich pracowników głównym powodem do rozmowy o podwyżce jest wzrost zakresu obowiązków, to zwykle perspektywa odejścia dobrego fachowca, specjalisty czy menedżera jest najbardziej skutecznym argumentem za zwiększeniem mu wynagrodzenia. Nie bez powodu w jednej z dużych spółek IT, w czasie kryzysowego „zamrożenia" płac, oficjalnie akceptowanym argumentem za podwyżką dla pracownika była złożona mu oferta wyższej pensji z innej firmy (najlepiej na piśmie). Zachęcało to do poszukania takich konkurencyjnych ofert, co niekiedy kończyło się faktyczną zmianą pracy.

Poprawa koniunktury sprawiła, że firmy coraz częściej próbują i będą próbowały zatrzymać pracownika kontrofertą, często związaną z podwyżką. Jak wynika z opinii szefów HR i rekruterów, w ubiegłym roku kontroferty stały się już powszechnym zjawiskiem. Niewykluczone, że ich efektem była część z ubiegłorocznego wzrostu płac w polskich firmach. Prognozowana na 2015 r. dalsza poprawa koniunktury na sporej części rynku pracy może sprawić, że w tym roku kontrofertowych podwyżek będzie więcej. Więcej też firm, widząc sytuację na rynku, będzie wolało uprzedzić działania konkurencji i przyznać podwyżki- spełniając tym samym oczekiwania 75 proc. Polaków, którzy liczą tu na inicjatywę pracodawcy. Innym pozostaje wzięcie sprawy w swoje ręce- zdobycie wiedzy o stawkach na rynku i kondycji pracodawcy a potem poradnik albo kurs z negocjacji

I pewnie nikogo to nie zdziwi, że tak jest nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach na świecie. W tym także w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracownicy od lat mają na podorędziu mnóstwo poradników szkolących z asertywności i skutecznych sposobów negocjacji –tak przydatnych przy rozmowach o podwyżce. Tymczasem niedawne badania amerykańskiej firmy publikującej raporty płacowe, PayScale, dowodzą, że prawie co drugi pracownik w USA (konkretnie 43 proc.) nigdy nie prosił o podwyżkę. Wprawdzie co trzeci z tej grupy stwierdził, że nawet nie musiał prosić, bo pracodawca sam mu ją przyznał, ale dla większości negocjacje wynagrodzenia są tak krępujące, że z nich rezygnują. Często w obawie, że okażą się zbyt nachalni, albo nawet stracą pracę.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację