Chodzi o wyroki sądów?
Tak, dotyczą one tzw. klauzul abuzywnych, czyli niedozwolonych postanowień w umowach na linii bank–konsument. Chodzi głównie o dwa postępowania, które zakończyły się ostateczną przegraną m.in. mBanku w 2014 roku. Postawiły one kropkę nad i. Dotyczyły franków, a konkretnie prawa banku do przeliczania franków na złote i odwrotnie według swojego uznania i poza wszelką kontrolą ze strony drugiej strony umowy, czyli konsumenta. Stosowane przez te banki rozwiązania zostały uznane za niedozwolone i znalazły się w rejestrze klauzul abuzywnych. A więc nie wiążą one konsumentów.
A co to ma wspólnego z kredytami hipotecznymi w szwajcarskiej walucie?
Zaczynając od początku – kredyty udzielane przez banki, rzekomo we frankach, takimi kredytami w przytłaczającej większości nie są. To są zwykłe kredyty złotowe, tyle że – wyłącznie na potrzeby waloryzacji – przeliczane są na obcą walutę. Banki zastosowały franka, równie dobrze to mogło być zboże, ropa, cokolwiek – wybrano franka. Czyli miernikiem wartości takiego kredytu – dotyczy to zarówno rat, jak i całości zadłużenia – jest frank. Sądy powiedziały, że taki mechanizm – czyli indeksacja do waluty obcej – jest co do zasady dopuszczalny, ale dopiero po spełnieniu wielu warunków, których banki, niestety, czy może raczej na szczęście, nie spełniły.
Jakich?
Bank powinien ściśle i precyzyjnie określić w umowie, jak będzie ustalany kurs takiej waluty. Czy to będzie na przykład kurs średni NBP plus 2 proc. marży banku, czy jakiś inny, ale zawsze konkretny sposób. Musi być w tym element obiektywny, zewnętrzny, niezależny od banku i on musi bank ograniczać, wiązać. Banki natomiast stosują dowolność i arbitralność, skazując klientów na kurs ustalany przez nie same. To jest niedozwolone. Bank – już w trakcie umowy – nie może decydować swobodnie o kosztach, jakie ponosi konsument po tym, gdy już konsument umową się związał. To jest przejaw wykorzystywania pozycji przez profesjonalistę, jakim jest bank, wykorzystywania słabszej strony – konsumenta – i tego sądy nie aprobują. Konsument nie musi mieć takiej wiedzy jak bank, ma prawo oczekiwać, że będzie traktowany fair, uczciwie, zgodnie – jak mówi przepis – z dobrymi obyczajami. I że nie zostaną naruszone jego interesy.