Czy to nie dziwne, że w czasach szybkiego rozwoju nowoczesnych technologii teleinformatycznych wzrost produktywności w państwach Unii jest wyraźnie słabszy niż dwie dekady temu? I pozostaje daleko w tyle za wskaźnikami z USA? O ile w latach 1980–1995 tempo wzrostu produktywności w państwach UE było znacznie wyższe niż w USA, o tyle w ostatniej dekadzie wynosi średnio 0,7 proc. rocznie i jest dwukrotnie niższe od amerykańskiego.
Rodzi to pytanie, czy rewolucyjna rola przypisywana w mediach takim innowacjom jak przetwarzanie w chmurze, analiza wielkich zbiorów danych, sztuczna inteligencja, internet rzeczy czy zaawansowana robotyka jest wyolbrzymiana i – przynajmniej w Europie – nie ma realnego wpływu na tempo rozwoju gospodarczego. Byłoby to dziwne, bo już dawno stwierdzono, że technologie teleinformatyczne i robotyka są kluczowo ważne dla szybkiej poprawy produktywności ze względu na swój wszechstronny charakter i w konsekwencji na wielki potencjał korzystnego oddziaływania na wszystkie sektory gospodarki.
Skąd europejska stagnacja
Produktywność zależy oczywiście od wielu czynników, ale najważniejszym jest poziom wykorzystywania „narzędzi" produkcji, czyli wyposażenia firm w urządzenia i oprogramowanie. Praktycznie wszystkie badania dotyczące produktywności, prowadzone od 1990 r., wskazują na jej wzrost związany z wdrażaniem narzędzi teleinformatyki. Skąd więc ta europejska stagnacja?
Wzrost produktywności jest ważną cechą współczesnej gospodarki. To właśnie on przesądza o tempie poprawy materialnej sytuacji obywateli. Tymczasem tylko dwa unijne państwa – Dania i Szwecja – zawdzięczają nowym technologiom wzrost produktywności porównywalny z amerykańskim. Reszta nie potrafi wykorzystać nowych możliwości.
Diagnoza sytuacji nie jest prosta, bo Europa wydaje się znakomicie przygotowana do wyciągania korzyści z nowych technologii teleinformatycznych. Pierwsza refleksja: poziom unijnego inwestowania w nowe technologie był w ostatnich dwóch dekadach istotnie niższy od amerykańskiego zarówno w wartościach bezwzględnych, jak i w relacji do PKB. Efektem tego od przeszło dekady jest relatywnie niskie upowszechnianie wdrożeń technologicznych w wielu ważnych sektorach gospodarki, często mających bardzo duży potencjał do rozwoju uwarunkowanego technologicznie.