Rz: Jakie jest główne zagrożenie związane z pułapką średniego dochodu?
Witold Orłowski: Gospodarki świata podzielone są na ligi, trochę jak drużyny w piłce nożnej. Awans z trzeciej ligi do drugiej czy z drugiej do pierwszej nie jest łatwy, ale najtrudniejszy jest skok do ekstraklasy. W przypadku krajów, gospodarek, przedsiębiorstw awans do grupy najzamożniejszych, najbardziej rozwiniętych wymaga szczególnego wysiłku. Trzeba mieć naprawdę dużo woli i determinacji, by chcieć się wyrwać z pułapki średniego dochodu. Bo wbrew pozorom życie w niej jest dosyć wygodne – polskie firmy znalazły swoje miejsce gdzieś pośrodku łańcucha globalnej produkcji, nasze płace są na znośnym poziomie, choć oczywiście frustrująco niskie w porównaniu z krajami wysoko rozwiniętymi, gospodarka się rozwija, przychodzi do nas zagraniczny kapitał. A to wszystko rozleniwia.
Jak zbadać, czy już jesteśmy w tej wygodnej pułapce?
Bank Światowy posługuje się danymi makroekono- micznymi, ale można to zaobserwować także w praktyce gospodarczej. Polskie firmy nie są zazwyczaj na świecie liderami rozwoju, nie mają własnych marek, nie podbijają na własny rachunek nowych rynków, w większości są podwykonawcami zagranicznych firm. Oczywiście możemy być dumni, że jakaś część każdego sprzedawanego na świecie volkswagena jest produkowana w Polsce. Ale większość konsumentów tego nie wie i jeśli z jakichś powodów te nasze polskie części zostaną zamienione na tureckie, to nikt nawet się nie zorientuje. Polskim firmom udało się wypracować obecną pozycję dzięki niskim kosztom pracy. Obecnie powoduje to, że są trochę w szachu. Nie mogą za bardzo podnieść tych kosztów, bo inna firma, która głównemu wykonawcy przedstawi konkurencyjną ofertę, łatwo wyprze ich z rynku. Przedostanie się do wyższej ligi wymaga więc wysiłku.
Jak to zrobić?