Niniejszy tekst wpisuje się w szerszy pogląd, że język ma znaczenie. Chodzi tutaj zarówno o język stosowany w piśmiennictwie naukowym, jak i w codziennej komunikacji, w tym także w mediach. Posługiwanie się nieprecyzyjnym językiem prowadzi do nieporozumień, sztucznych dyskusji, a czasami może nawet wywoływać konflikty, które okazują się zupełnie niepotrzebne.
Odpowiedź na pytanie zadane w tytule wydaje się oczywista. Ileż razy słyszeliśmy i czytaliśmy, że KGHM to jedyna albo największa, albo najbardziej globalna polska firma. Intuicyjnie bowiem globalność kojarzy nam się z czymś międzynarodowym i przeważnie dużym, a przecież zarówno motywy, skala, jak i rozbudzone oczekiwania co do efektów gospodarczych zagranicznej ekspansji KGHM dają niepodważalne podstawy do oceny, że spółka ta jest firmą globalną.
Rozmach strategiczny projektów podejmowanych przez KGHM m.in. w Kanadzie i w Chile robi wrażenie na analitykach branżowych i finansowych, budzi respekt wśród konkurentów, prowadzi do zmiany układu sił na globalnym rynku producentów miedzi, a u przeciętnego Polaka powoduje też zazwyczaj podwyższone poczucie dumy narodowej.
Tak sprawy mają się na poziomie popularno-publicystycznym. Zagadnienie staje się nieco bardziej złożone, jeśli podejmiemy uporządkowane, metodyczne dociekania naukowe na temat uchwycenia sensu pojęcia „firma globalna". Na samym początku z całym naciskiem należy podkreślić, że poniższy wywód w żadnym wymiarze nie jest skierowany na podważanie słuszności i efektywności zagranicznych działań KGHM. Autor należy do gorących zwolenników realizacji projektu Sierra Gorda i jest przekonany, że bilans możliwych do osiągnięcia korzyści i mogących się pojawić zagrożeń jest pozytywny.
Kiedy firma jest globalna?
Niewiele jest pojęć dotyczących spraw gospodarczych, które zrobiłyby w języku polskim tak dużą karierę jak internacjonalizacja i globalizacja. Budowa w Polsce od 25 lat gospodarki rynkowej i immanentnie z nią związane otwarcie gospodarki polskiej na współpracę z zagranicą sprawiły, że są to terminy bardzo często obecne w dyskursie publicznym, a także w opracowaniach naukowych. W tych ostatnich posługiwanie się precyzyjnym językiem jest ważnym wymogiem warsztatowym i warto chyba korzystać z ustaleń naukowców także w języku codziennej komunikacji, aby po prostu lepiej się porozumiewać. A przynajmniej mieć świadomość uproszczeń, jakie często są naszym udziałem w procesie komunikowania się.