Wśród przedsiębiorstw zdecydowanie najważniejsze z kolei są te mikro. Czy ktoś jednak zwraca na to uwagę?

Parząc na naszą politykę, na kampanię wyborczą, nie przypominam sobie, by z ust któregokolwiek z kandydatów (no może poza jednym) padały słowa o wsparciu potrzebnym najmniejszym podmiotom gospodarczym. W parlamencie inne tematy są ważniejsze. Szkoda jednak o nich pisać. Wystarczy za to wyjechać z Warszawy, by okazało się, że tak Polska nie wygląda.

Byłem w Świdnicy. Tam członkowie Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Kupców Świdnickich świętowali 25-lecie istnienia. Warto wiedzieć, że to najstarsza, nieprzerwanie działająca organizacja biznesowa w Polsce. Z tej okazji m.in. swoje wystąpienie miała pani prezydent Świdnicy. Krótkie, merytoryczne i rzeczowe. I podkreślające to, co istotne. Ważny jest lokalny biznes i rodzinne firmy, bo to one dają miejsca pracy i tworzą polską gospodarkę. I to one u władz Świdnicy mogą liczyć na wsparcie. Inne organizacje przedsiębiorców mogą zazdrościć SPIKŚ, że te mają szansę współpracować z poważnymi władzami. Powiem więcej, wielu polityków szczebla centralnego powinno się wybrać na korepetycje do prezydent Świdnicy.

Bo cóż dobrego robią władze ze stolicy dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorców? Chyba nic. Bardzo dokładnie opisuje to sprawa nowelizacji prawa podatkowego, którą przygotował prezydent. Proste zapisy działające na korzyść podatnika, ale niestety nie mogą się jakoś doczekać uchwalenia. Nowela prezydenta utknęła w jakiejś podkomisji... I nie ma się co dziwić, że raporty PARP pokazują, że nasz sektor MŚP odstaje od tego średnio unijnego. Tam mali tworzą więcej. U nas martwią się za to, jak przeżyć po opłaceniu składek ZUS. Co z tego, że jak chwali się minister finansów, skumulowany wzrost gospodarczy od 2007 r. sięgnął 23 proc.? Według ministra nasz wzrost jest jak Mont Blanc, a unijny jak Górka Szczęśliwicka. A może przydałoby się odwrotne spojrzenie. Oni zaszli z rozwojem tak wysoko, że są na Mont Blanc, a my dopiero wspięliśmy się na Górkę Szczęśliwicką. Ile zatem musimy jeszcze zrobić, by ich dogonić? Dużo. A nawet bardzo dużo.

Proponuję zacząć od rzeczy najprostszej. Przyspieszmy pracę nad prezydencką nowelizacją. Może uda się ją wprowadzić w życie z początkiem 2016 r. Przestańmy nękać firmy ciągłymi kontrolami. Sprawmy, by urzędnicy podejmowali decyzje. Ci, powodowani teraz strachem przed odpowiedzialnością, odwlekają je w nieskończoność. I jeszcze jedno. Panie posłanki i panowie posłowie! Dobrze byłoby, żebyście zrozumieli, że nie wszyscy się dostaniecie do nowego Sejmu. Część z was pójdzie do normalnej pracy. Z dużym prawdopodobieństwem traficie do którejś z małych lub średnich firm.