Kilka lat temu depresję w pewnych kręgach wzbudziła informacja o zamykaniu przez tę właśnie firmę swoich lodziarni, a miała ich kilka. Gdyby wszyscy rozpaczający nad tym faktem w mediach społecznościowych faktycznie lody tej marki kupowali to firma miałaby masę klientów i nie byłoby tematu wychodzenia z Polski.

Teraz pisze się o powrocie ponieważ Haagen Dazs zainwestował w billboardy. Jaki to powrót skoro lody tej firmy cały czas były dostępne np. w sieciach delikatesowych? Pewnie nie szły jak ciepłe bułeczki skoro opakowanie kosztuje ponad 20 zł, czyli 100 proc. więcej niż polski odpowiednik i to z klasy premium. Statystyczna rodzina kupuje jeszcze tańsze wersje, bo jej na Haagen Dazs nie zależy.

Ta sytuacja pokazuje, że część Polaków ciągle ma kompleks zwłaszcza w odniesieniu do marek amerykańskich, które 20 lat temu dostępne były tylko dla nielicznych i zyskały status niemal kultowy. Z nowymi mamy ten sam problem – Apple też pozycjonuje się w naszym kraju w niebiosach. Nikt nie jest dla nich konkurencją, mogą zażądać dowolnych sum za swoje produkty i ludzie je kupią. Czy czyjekolwiek życie naprawdę będzie uboższe jeśli wspomniane lody znikną?

Z Polski zniknąć może też odzieżowy GAP, co związane jest z restrukturyzacją u jego krajowego partnera. Pewnie czekają nas podobne, pełne żalu reakcje, choć firma ma - dostępny także z naszego kraju - sklep internetowy. Za to Apple nie zniknie nigdy i jeszcze będzie sprzedawał jako super nowości produkty i usługi dawno obecne w ofercie konkurencji. Apple Music jest tego najlepszym i chyba nieostatnim przykładem.