Aktualizacja: 01.06.2017 23:23 Publikacja: 01.06.2017 22:53
Adam Woźniak
Foto: Fotorzepa, Adam Bogacz Adam Bogacz
I trudno im się dziwić. Ustanawianie obowiązkowych wysokich udziałów dla aut, które w Polsce są dziś jedynie marginesem rynku, wydaje się nieporozumieniem. Zmuszani mają się czego obawiać. Samochody elektryczne są na razie drogie (średnio 130–150 tys. zł) i trudno przewidzieć, kiedy ich ceny spadną do akceptowalnego poziomu. Takiego, w którym miejski samochód elektryczny będzie tańszy od zasilanego benzyną lub dieslem auta klasy średniej. Nie ma także pewności, kiedy infrastruktura ładowania zostanie na tyle rozwinięta, by poruszający się autem z silnikiem wyłącznie elektrycznym zyskali możliwość doładowania akumulatorów nie tylko w dużych galeriach handlowych czy na parkingach firm energetycznych. A te dwie przeszkody hamują rozwój elektromobilności nie tylko w Polsce, ale także w bogatych krajach Europy Zachodniej, od których pod względem rozwijania ekologicznego transportu dzieli nas przepaść.
Inflacja bazowa spadła i znalazła się w paśmie dopuszczalnych wahań wokół celu inflacyjnego NBP. Ale jeszcze nie...
Informacja, że na Wyspach Brytyjskich nasi rodacy zarabiają lepiej od miejscowych, paradoksalnie prowadzi do wni...
Programy kandydatów na prezydenta są w najlepszym przypadku „pilotami” inicjatyw, którymi za dwa i pół roku kusi...
Niezależnie od tego, kto będzie urzędować w Białym Domu, najważniejszym globalnym przeciwnikiem Stanów Zjednoczo...
Podział na osobne silosy regulacyjne – telekomunikację, media, pocztę, ochronę danych osobowych – traci sens. Cy...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas