NIK: chaos z lekami

Substancje zamiast w lodówkach przechowywano w szafkach lekarzy

Publikacja: 28.07.2010 02:01

NIK: chaos z lekami

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

– Zastaliśmy w aptekach szpitali klinicznych bałagan w ewidencji leków używanych do badań sponsorowanych przez firmy farmaceutyczne – mówi prezes NIK Jacek Jezierski. Podkreśla, że po kontroli nieprawidłowości usunięto.

Izba kontrolowała badania kliniczne w szpitalach w latach 2006 – 2008. Wczoraj „Rz” opisała wykryte przez NIK patologie związane ze sponsorowaniem przez firmy farmaceutyczne wyjazdów lekarzy na zagraniczne konferencje. Dziś ujawniamy nieprawidłowości związane z lekarstwami używanymi do badań klinicznych.

Kontrolerzy wytknęli m.in., że badane leki zamiast w szpitalnych aptekach były przechowywane w szafkach lekarzy. Apteki nie miały informacji ani o lekach używanych na terenie szpitala, ani też o liczbie prowadzonych w placówce badań.

„W efekcie nie ewidencjonowano i nie sprawowano nadzoru nad przechowywaniem i wydawaniem leków do badań klinicznych” – alarmuje NIK.

[wyimek]Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że w szpitalach naruszane są przepisy o reklamie medykamentów[/wyimek]

Czym to grozi? – To farmaceuta ze szpitalnej apteki sprawdza, czy preparat nie jest przeterminowany i czy jest przechowywany we właściwych warunkach. W gabinecie lekarskim nie ma np. lodówek do przechowywania leków – mówi dr Jerzy Gryglewicz, ekspert medyczny uczelni im. Łazarskiego. – Jeśli te zasady nie są przestrzegane, nie wiadomo, kto ponosi odpowiedzialność za ewentualne działania niepożądane leku.

Taki brak nadzoru był powszechny: w Górnośląskim Centrum Medycznym w szpitalnej aptece nie było ani jednego leku z ponad 100 badanych w tym czasie. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku do apteki trafiło tylko 85 spośród 389 badanych farmaceutyków (mimo że nakazywał to szpitalny regulamin). – Nie mieliśmy systemu informatycznego do ewidencji, teraz już to poprawiliśmy. Lek zawsze trafia do szpitalnej apteki – zaznacza Ewa Książek-Bator, dyrektor UCK. Dodaje, że wszystkie lodówki do przechowywania leków dostarcza firma, która w szpitalu bada leki.

Kontrola NIK wykazała też, że w szpitalach naruszane są przepisy o reklamie leków. Mówią one, że firma może dostarczyć lekarzowi maksymalnie pięć opakowań rocznie danego farmaceutyku do wypróbowania. Tymczasem np. w szpitalu klinicznym w Bydgoszczy do jednej trzeciej leków dołączano więcej próbek, niż pozwalają przepisy. – To może niezgodne z prawem, ale szpital zyskuje, bo dostaje dodatkowe leki – mówi Gryglewicz. Przyznaje jednak, że – szczególnie gdy w grę wchodzą drogie leki – bezpłatne próbki są oferowane pacjentom, którzy nie spełniają kryteriów i z tego powodu nie dostają leku finansowanego przez NFZ w ramach programu terapeutycznego. – Po pewnym czasie pojawiają się naciski, aby takie osoby włączyć do programu NFZ – podkreśla Gryglewicz.

NIK skrytykował nie tylko lekarzy. Dostało się też firmom farmaceutycznym. Inspektorzy wymienili lek okulistyczny, który był produkowany w ampułkach po 3 mg, mimo że jeden pacjent zużywa tylko 0,5 mg. Lekarze dzielą więc lek, podając pozostałą w ampułce substancję innym chorym. Łamią przy tym i zalecenia producenta, i umowę z NFZ. „NIK nie znajduje uzasadnienia dla wprowadzania na polski rynek farmaceutyczny leków, dostępnych wyłącznie w opakowaniach, wielokrotnie przekraczających dawkę przeznaczoną do podania pacjentowi” – zaznaczają kontrolerzy. Podkreślają, że taka praktyka firm „znacząco podraża koszt terapii”.

Ochrona zdrowia
Będzie ostrzejsza kara za napaść na lekarza lub ratownika medycznego
Ochrona zdrowia
Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty
Ochrona zdrowia
Alternatywa dla sanatorium? Pacjent musi więcej zapłacić, ale wybiera czas i miejsce
Ochrona zdrowia
Wybierasz się do sanatorium? Od 1 maja zapłacisz więcej. Jak wygląda cennik?
Ochrona zdrowia
Szanse i wyzwania w leczeniu raka płuca
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku