Schizofrenia: inteligentne terapie leczą chorych i system

Brak właściwego leczenia skazuje chorych na schizofrenię na wykluczenie z życia społecznego i rodzinnego, a w konsekwencji na przedwczesną śmierć.

Publikacja: 04.11.2014 01:00

Schizofrenia: inteligentne terapie leczą chorych i system

Foto: Fotorzepa/ Danuta Matłoch

Dzień 32-letniego Marcina tak naprawdę zaczyna się o godz. 16, kiedy z pracy wraca jego mama. Do tego czasu ma nikomu nie otwierać i broń Boże nie wychodzić. Może czytać i oglądać telewizję, pod warunkiem że bierze leki. Jeśli oszuka i zamiast łykać, schowa je pod język, prezenterzy dziennika przekonują go, że zbawi świat, a znani eksperci telepatycznie zakładają z nim partie polityczne. Kiedy z propozycją członkostwa zadzwonił do dawnego wykładowcy ze studiów, mama zabrała mu komórkę.

Po pierwszym pobycie w szpitalu jeszcze śledził programy polityczne i czytywał klasyków. Potem przestał mieć do tego głowę. Dosłownie. Nawet artykuł w kobiecej gazecie mamy był dla niego niezrozumiały, co dopiero ciężkie rozprawy. A przecież zdążył uzyskać absolutorium i niewiele brakowało, a zostałby magistrem.

Swój pierwszy pobyt w szpitalu Marcin wspomina całkiem dobrze. Próbował rozwalić system, krzycząc na zebraniu pacjentów, że trzymają ich w więzieniu. Po zastrzyku z haloperidolu spał 12 godzin i obudził się jak na najgorszym kacu. Po sześciu tygodniach, czyli pełnym „turnusie", wracał do domu świadomy choroby i z zapasem leków. Ale przestał je brać, bo przymulały. A zresztą – po co zdrowemu psychotropy?

Za drugim razem do szpitala eskortowała go policja, bo wściekły na ekspedientkę w lokalnym warzywniaku, wybił szybę. Leżał kolejne sześć tygodni, a w psychiatryku poznał nawet dziewczynę. Ale związek nie wytrzymał zderzenia z rzeczywistością. Zresztą on znowu przestał brać leki, a dziewczyna wyjechała do innego miasta. Zaczęły się długie seanse przed telewizorem i czekanie na mamę i siostry – jedyne osoby, które jeszcze chciały z nim rozmawiać. Po trzecim pobycie w szpitalu zakazały mu wychodzić z domu. Dziś świat ogląda dwa razy w miesiącu z okien autobusu, który wiezie go na wizytę u psychiatry. O normalnym życiu już nie myśli.

Choroba Marcina ujawniła się jeszcze przed trzydziestką i nie dała zacząć pracy, co pozbawiło go szansy na rentę. Objawiająca się na początku urojeniami, omami słuchowymi i dziwnymi zachowaniami, z czasem zaczęła przechodzić w apatię. To wynik powolnej degeneracji mózgu, bo, jak podkreślają psychiatrzy, każdy epizod psychotyczny działa na ten organ toksycznie.

Schizofrenia, programowana jeszcze w życiu płodowym, dotyka około 1 procentu populacji, co oznacza, że takich ludzi jak Marcin jest w Polsce ok. 400 tysięcy, ale zdiagnozowanych jest tylko połowa z nich. Zdaniem prof. Bartosza Łozy, prezesa elekta Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, część chorych przetrzymywana jest w nieludzkich warunkach: – Słyszymy o przypadkach, kiedy tacy ludzie trzymani są w mieszkaniach przykuci do kaloryfera, i to w centrum dużego miasta – mówi prof. Łoza.

W wielu przypadkach to wyraz bezsilności bliskich, skazanych na opiekę nad chorym ze schizofrenią. Bo renty z tytułu niezdolności do pracy spowodowanej schizofrenią pobiera w Polsce tylko połowa zdiagnozowanych – w 2010 r. było to 102,7 tys. osób, głównie tych, które zanim zachorowały, zdążyły kilka lat przepracować, opłacając składki. ZUS przeznaczył na nie 940,5 mln zł.

Leczenie chorych na schizofrenię to połowa tej kwoty. W 2009 r. Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczył na świadczenia zdrowotne w leczeniu schizofrenii 446,9 mln zł, przy czym aż 74 proc. tej sumy pochłonęło leczenie stacjonarne w szpitalach. Choć na całym świecie chorych leczy się ambulatoryjnie i w ośrodkach dziennych, w Polsce nadal najwięcej czasu spędzają oni w szpitalu. Tymczasem jeden dzień hospitalizacji do 70 dni kosztuje 172,5 zł, a powyżej 70 dni – 115 zł. Niestety, charakterystyczna dla chorych niechęć do brania leków powoduje, że szybko wracają do szpitala. Po miesiącu rehospitalizowany jest co piąty. W dodatku wielu nie dożywa wieku podeszłego. Umierają z zaniedbania, popełniają samobójstwa. Co roku z mapy Polski znika czterotysięczne miasteczko samobójców, z których część cierpiała na schizofrenię.

Prof. Łoza podkreśla, że choroby psychiczne skracają życie bardziej niż AIDS i nowotwory, a Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) prognozuje, że w 2025 r. będą główną przyczyną zgonów.

Koszty hospitalizacji pochłaniają w Polsce tyle, co refundacja leków. Te stosowane w schizofrenii kosztowały w 2009 r. 112 mln zł, a w schizofrenii i chorobie afektywnej dwubiegunowej 351 mln zł. Psychiatrzy są jednak zdania, że do skutecznego leczenia chorych potrzebny jest większy wybór substancji, które pozwoliłyby lepiej ustalić indywidualną terapię. Bo – jak przekonuje prof. Piotr Gajewski, konsultant krajowy ds. psychiatrii, każda schizofrenia jest inna. Lekarze postulują, by listy refundacyjne uzupełnić o iniekcyjne neuroleptyki długodziałające, podawane raz na miesiąc, a wkrótce może nawet raz na trzy miesiące. Ich miesięczny koszt to około 600–800 zł, czyli tyle, ile NFZ płaci za trzy–cztery dni pobytu schizofrenika w szpitalu. Dzięki nim pacjent, który zachoruje w liceum, może zdać maturę, dostać się na studia i je z powodzeniem ukończyć. – Pozwalają łatwiej go skontrolować i utrzymać poza oddziałem. Pomagają zwalczyć wpisany w schizofrenię problem braku współpracy między pacjentem a lekarzem – tłumaczy dr Tomasz Tafliński z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Za iniekcyjnymi neuroleptykami długo działającymi przemawiają też badania naukowe, które wykazały, że mają one zdolność naprawczą uszkodzeń wywołanych przez epizody psychotyczne. Jest więc szansa, że pomogą pacjentowi wrócić do normalnego funkcjonowania. Obserwacje prowadzone w Wielkiej Brytanii wykazały, że dwukrotnie zmniejszają one liczbę hospitalizacji i dwukrotnie je skracają. W dodatku trzykrotnie obniżają ryzyko nawrotu psychozy, podczas gdy zastosowanie leków doustnych – tylko dwa razy.

Specjaliści podkreślają, że same leki nie pomogą tak, jak stosowane razem z psychoterapią, wsparciem rodziny, wsparciem zawodowym i opieką w ośrodkach dziennych. Przed Polską jeszcze długa droga związana z odczarowywaniem schizofrenii. Czas, by społeczeństwo przestało stygmatyzować chorych i wpuściło ich między siebie, bo – jak przekonują psychiatrzy – leczony pacjent ze schizofrenią zachowuje się tak samo jak człowiek zdrowy.

Wsparcie otoczenia jest niezwykle ważne. Bez niego chory osuwa się w apatię i powoli zapada się w sobie. Pomyślmy o tym.

Relacja z debaty „Rzeczpospolitej" „Schizofrenia w Polsce" prowadzonej przez red. Krzysztofa Michalskiego z Polskiego Radia na str. 2–3.

Ochrona zdrowia
Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty
Ochrona zdrowia
Alternatywa dla sanatorium? Pacjent musi więcej zapłacić, ale wybiera czas i miejsce
Ochrona zdrowia
Wybierasz się do sanatorium? Od 1 maja zapłacisz więcej. Jak wygląda cennik?
Ochrona zdrowia
Szanse i wyzwania w leczeniu raka płuca
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Ochrona zdrowia
Konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii nt. aborcji w Oleśnicy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne